photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 20 CZERWCA 2017
Dziwnie tak siedzieć sobie w obcym miejscu,  chociaż miejsce z drugiej strony jak każde inne. Nie zachowywałbym się inaczej w Grudziądzu, czy w Amsterdamie. Dzwonili właśnie z firmy ubezpieczeniowej w sprawie auta, kazałem im zadzwonić później. 

Na rynku wystawione stoiska z warzywami i owocami. Obok przysiadła się ciekawska kaczka. Depta pletwami po zielonej trawie.  Niestety śmietnik oddalony od ławki o 3 metry nie powstrzymuje ludzi od rzucania kipów dookoła ławki. Dziecko kopie torebkę po chrupkach i wykopuje ją do rzeczki zaraz przy wysokim brzegu, a mama pali papierosa i gada z koleżanką. 

Siedzę sobie na ławce. Dwa metry od rwawej, choć  plytkiej, szerokiej na 10 metrów rzeczki 

We wglebieniu brzegu po prawej rośnie drzewo, w okolicy którego siedzą jakieś malolaty. Prawie na wysokości wody wydeptane miejsce.  Widać jest prywatna loża dla lokalnych 13 latek, które po kryjomu jedzą chipsy, czy słodycze i obgaduja koleżanki. 


Pod nogami łazi mi dziki szczur. Siedzę raczej w bezruchu przewijając tylko kciukami. Dla niego jestem tylko jakimś dziwnym kształtem, który póki co nie stanowi zagrożenia. Chciałem mu zrobić zdjęcie i uciekł. 

Mało ma tutaj miejsca. Z lewej strony przy ławce już stromy kamienny brzeg z nabudowy mostu. Z prawej przy brzegu już malolaty. 


Staram się opisać mój świat dookoła. Mieliśmy takie ćwiczenie, żeby odwrócić się do siebie plecami i jedna osoba tyłem do zdjęcia musiała narysować to, co widziała przodem pierwsza osoba i mogła to opisać tylko słowami, ale bez użycia bezpośrednio tego rzeczownika. Czyli opisanie domu z oknami odbywało się ją zasadzie mieszkasz w nim, ma cztery miejsca, przez które można wyglądać.  Dla mnie było to dodatkowe wyzwanie zrobić to w obcym języku. 


Śmieszne rzeczy wychodziły. Trudno jest ludziom przekazywać opisy. 

Jak w piramidzie z Joeyem z przyjaciół :D

Chociaż mi też słabo wyszło :P 

Ach, kaczki znowu. 

Idę do fryzjera. 


Siedzę na ławce w parku. 

Przede mną na 80 metrów szeroka rzeka. Drugie tyle w przeciwną stronę zaparkowalem auto. Wcześniej siedziałem na trawie i jadłem spagetti. Zdjąłem buty,  skarpetki i relaksuję się. Słońce pali mnie w głowę i muszę uciekać w cień. Chodnikiem nad brzegiem wody drepta brązowy labrador bez smyczy. Trzyma piłkę w zębach i wesoło merda ogonem. Rzeką płyną kajakarze i walczą z prądem. Im też skwar daje w kość i ledwie wygrywają posuwając się powoli w górę rzeki. 


Spadam w inne miejsce...


Leżę na trawie w parku. Wybrałem sobie zacieniony, pusty kawałek pod rozłożystym drzewem. Pozwolę sobie nawet na drzemkę... Jest tak przyjemnie. 


Godzina prysnęła jak mydlana bańka i chociaż nic mi się nie przyśniło to w głowie plątały się różne myśli. Oczywiście żadna nie była wątpliwościami co do ucinania sobie drzemki w parku. Myślałem pozytywnie o tym komforcie swobody jaką mam.


Lece dalej...


Siedzę na nadmorskiej plaży. Dosyć dużo ludzi... 

Może gdzieś indziej...


Stoję na wzgórzu i oglądam zachód słońca. Jestem ponad godzinę jazdy od domu, ale czuję się niesamowicie daleko. Zajechałem do mojego miejsca noclegu. Oczywiście śpię dzisiaj w samochodzie. Taka wyprawa. Jak złożę siedzenia z tyłu, to mogę spokojnie i wygodnie leżeć z prostymi nogami. 

Nie mam żadnych zmartwień... Pozostało mi tylko się wyspać. 


Do miasteczka na poranna kawę wybrałem się inną drogą i oczywiście znalazły się ciekawe miejsca do zwiedzenia. Wziąłem zapasy na dwa dni, więc nie muszę nigdzie pędzić. 

Poranna kawę wypiłem przed południem i daleko po śniadaniu, ale kto wolnemu zabroni. 


Na mapie znalazłem miejsce, które może być ciekawe. 


Siedzę na prawym skraju morskiej zatoki. Niestety zebrała się mgła i jedząc kurczaka z warzywami myślałem o tym, jak klimatyczne byłoby teraz zobaczyć wyłaniający się z tej mgły piracki okręt. 

Okrętu nie było, ale za to zaczął padać deszcz. Otworzyłem parasol i kontynuowałem obiad. 

Kiedy przestało padać zebrałem się na spacer na drugą stronę zatoki zobaczyć wszystko z innej perspektywy. 

Po drodze swoim zwyczajem zdjąłem buty i zanurzyłem nogi w wodzie. Kiedy myślałem o tym jaka lodowata jest I jak bardzo bym się w niej nie chciał wykąpać obok w tej samej wodzie w kąpielówkach bawiły się dzieci. Wcale nie były sine z zimna. 


Na końcu drugiej strony przeszedłem ścieżką, która prowadziła na szczyt i później z powrotem do zabudowań i parkingu. Trudna wyprawa we mgle była pozbawiona fantastycznych widoków, które wiem że tam były. To tylko motywacja dla mnie, żeby odwiedzić to miejsce jeszcze raz. 


Opłaciłem parking na 5 godzin i pozostały czas postanowiłem przeznaczyć na drzemkę. 


Mgła nie chciała odpuścić więc postanowiłem w nocy pojechać zupełnie gdzieś indziej. 


Jest 23, stoje na krawędzi około 20 metrowego klifu. Słychać szum morza, ale widać tylko mgłę. 

Podjechał pojazd ochrony i musiałem podejść, ponieważ w tej mgle, mimo ledwie 20 metrów od auta w ciemności nie było mnie widać. 

Zapytali czy wszystko ok. Zazartowalem mówiąc, że jestem lekko zawiedziony, bo miałem nadzieję chociaż zobaczyć dzisiaj gwiazdy, ale nie będę skakał z tego powodu. Oni nie uznali tego za zabawne, bo jak się następnego dnia dowiedziałem to popularne miejsce samobójców. 


Na nocleg wybrałem sobie miejsce nad samą plażą. 

Spałem spokojnie kołysany odgłosem fal. 


Rano znalazłem sobie małą kawiarenkę I wypiłem poranna kawę. 

Dalej nigdzie mi się nie spieszyło, ale miałem ponad 2 godziny do domu i chciałem dojechać na obiad. 

Drogę powrotną już znałem, bo byłem tutaj w zeszłym roku. 


Podróż zleciała szybko. Większość drogi jechałem nad samym morzem i byłem raczej zadowolony z wyprawy. Dla strażników byłem samotnikiem z dużym ryzykiem samobójstwa, a dla mnie tylko samotnikiem. 

Z jednej strony doceniam samotność. Martwię się tylko o siebie i nie musze słuchać niczyjego marudzenia, że za zimno, że wieje, że za gorąco, że za nudno, że za trudno, że za daleko, że niewystarczająco wygodnie. 

Jasne, że chciałbym dzielić z kimś te doświadczenia. W aucie jest wystarczająco miejsca dla dwojga, chociaż marzy mi się odłożyć I kupić campera I podróżować, ale jeszcze wygodniej. Nie myć się wieczorem nawilżajanymi chusteczkami, tylko wziąć ciepły prysznic i tak zwiedzać świat. 

Póki co, zaczynam oszczędzać i zobaczę, czy moje aspiracje się do tego czasu nie zmienią. 

Chociaż wiem, że wszystko się zmieni. Myślę już o tych zmianach i planuję kolejne kroki, żeby przypadkiem nie dać się zaskoczyć przez rzeczy, które na pewno się wydarzą. Nie wiadomo tylko kiedy :)