upijam się mocną herbatą. earl grey i hektolitr soku malinowego. kubek za kubkiem.
do tego ulubiona czekolada.
na zewnątrz zimno i mokro.
to już kwiecień. ten najstraszniejszy kwiecień, do którego było przecież tak daleko. ten cholerny kwiecień.
to tylko moment i za chwilę się skończy.
czuję głód. niesamowity głód. wzmaga się, gdy wiosenny wiatr tańczy mi koło ucha.
nie boję się.
cholera, naprawdę. zero strachu.
przynajmniej dziś tak się czuję.
czy to źle że jestem szczęśliwa tylko z ludźmi? nie. to bardzo dobrze. nie umiem bez was żyć. jesteście tak samo ważni w mojej codzienności jak mój laptop. dobra, to nie było właściwe porównanie.
uwielbiam gejów. ot co.
Kłamca, Slayer, WoW i spaghetti.
oto dzisiejsze popołudnie.
greetings!
no mercy.
koko cię bardzo.
mam kota, on czuwa nad smakiem i kolorem moich nocnych spraw.