Jesień to jedyna w swoim rodzaju pora roku, kiedy cokolwiek by się nie działo, zawsze, ale to absolutnie zawsze jest źle. Okej, niezupełnie. Bywają momenty, w których jestem szczerze szczęśliwa. Jednak są to tylko sekudny, po upłynięciu których zdaję sobie sprawe co się wokół mnie dzieje. Jesień przypomina mi o wszystkich moich porażkach i o wszystkich zawodach. Bez względu na to, czy świeci słońce, czy też od rana do wieczora leje deszcz, we wszystkim znajdę neatywne wspomnienie. Gorzej, negatywne wizje wydarzeń, które jeszcze nie miały miejsca. Jesień jest także budzikiem moich najpiękniejszych znajomości i wszystkiego co z nimi związane. Latem, zimą, wiosną...różne miejsca, te same ławki, ulice, nie mają takiego znaczenia jak właśnie jesienią. Nie wywołują obrazów tamtych czasów. Nie przenoszą mnie do przeszłości.
Czasami lubię jednak melancholie jesieni, bo nigdy tak fantastycznie nie smakuje mi herbata. A może dlatego, że naprawdę kocham być smutna? W żadnych innych okolicznościach nie doceniam moich dwóch kocyków i wełnianych skarpet od babci. Uwielbiam długie godziny spędzone na słuchaniu muzyki i moment w którym otwierając oczy, orientuje się, że jest już ciemno. A dopiero co świeciło słońce. Poza tym jesień cholernie motywuje mnie do nauki, może w tym roku ma no to wplyw zbliżająca się matura, a może po prostu fakt, że nie mam żadnych ciekawszych zajęć? Jesienne spacery sprawiają mi frajdę, ale z racji tej, że jest mi ciepło dopiero, gdy pojawia się na termometrze 25 stopni, nie mogę cieszyć się nimi długo. Dlatego siedzę z nosem w książkach i zastanawiam się co by tu zrobić z resztą życia.
Nienawidziłam okresu liceum, w którym tkwię nadal. Dziś jednak wracając jak zwykle tą samą drogą ze szkoły do domu, uświadomiłam sobie, jak bardzo będę za tym tęsknić. Za tym bądź co bądź, beztroskim czasem, za moją niezgraną klasą, za konserwatywną szkołą, za nauczycielami. Będę tęsknić za jeżdzeniem peksami i za tym, że wysiadając z nich spotykałam setki znajomych twarzy. Chociaż przede mną jeszcze kilka miesięcy i nie raz będę mówić, że marzę by się stąd wynieść, to...będę kłamać. ;)