photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 1 PAŹDZIERNIKA 2008
Z okazji pseudoświęta. I z okazji życia w czasach popkultury i tandety. Miłość to syf, jak głosi moja prywatna ideologia. Nie umiem jej okazywać, mówić o niej a tym bardziej pisać. Mimo tego nastał dziś ten koszmarny „dzień chłopaka” więc temu, kogo chłopakiem swym nazywam należy się kilka słow. Mam naturę samotnika, i uczucia wciąż kłócą się we mnie z tokiem myślenia w którym to związek zabija wolność, ogranicza możliwość wylecenia znienacka na księżyc, bez pożegnania z nikim. Przecież moim celem jest przede wszystkim całkowita i bezgraniczna samodzielność. A jednak istnieje sobie ten ktoś. Istnieje i pewnie teraz włóczy się po Chyloni albo ogląda w swoim ciemnym pokoju jakiś film ta jedyna na świecie osoba która mnie nigdy nie zawiodła. Która potrafi wiernie przeczekać moje najbardziej nawet burzliwe dni. Wciąż zdarza mi się myśleć, że wszystko bez sensu, że po co niby cokolwiek z kimkolwiek kiedykolwiek łączyć by mnie miało. Że o czym mam z nim niby rozmawiać, gdzie iść, co robić. Że nie ma nikogo kogo by moje filozoficzne rozważania interesowały. Że On i tak nie zrozumie o co mi chodzi. Wtedy znikam, zamykam szczelnie drzwi i wyłączam telefon. Jestem podła, kapryśna i niesprawiedliwa. I… I mimo tego Ty nadal tu jesteś. Potrafisz ogarnąć każdy mój atak paniki. I Bóg jeden wie, dlaczego, ale zawsze rozumiesz, i nie pamiętam, żeby zdarzyło mi się przy Tobie nudzić. Wszystkiego najlepszego. (chociaż doskonale wiemy, ze to tylko dlatego, że zdobyłeś plus pięć atrakcyjności przez tunele.)

Komentarze

~toja a co tam właściwie u Grzesia?
15/10/2008 19:58:59