nie lubię za bardzo coca-coli.. ale co tam. zawaliłam trening, bo jak już napisałam w poprzedniej notce - nałykałam się nie takich tabletek. grh, dobrze, że już mi przeszło. mama mnie musi w końcu zapisać do dentystyy, no i muszę iść do lekarza sportowego po zdolność.
znowu mam taki dzień.. w którym wręcz nie mogę na siebie patrzeć.
K. chce ze mną porozmawiać, boje sie.
trening
-
choć planuję zrobić jakieś brzuszki przynajmniej albo rozgrzewkę węgierską.
bilans
~ ze 4 łyżki sałatki z sałaty, pomidora i żółtej papryki na jogurcie.
~ dość duży kawałek ciasta truflowego :
coś jeszcze może wleci.
waga 61,5kg