Bawię się emocjami (na zdjęciu: strach)
Pierdole. Trzecia kawa i nic. Zasypiam nad tymi cholernymi zeszytami. Nie mijający ból głowy, kaszel, kichanie i ten zajebiście upierdliwy pomarańczowy katar. Katar wiem z czego jest, ale reszta? Chyba brakuje mi jakiś witamin albo impulsu do życia czy czegoś w tym stylu. Moja chora psychika działa za to bezbłędnie. Być może ma wystarczajoco dużo dostarczonej adrenaliny. 'Akcje schizoidalne' zmniejszone do minimum. Ku mojemu zaskoczeniu pojawia się myśl, że przechodze przez etap w życiu, w którym JESTEM PRAWIE NORMALNA (!) . Psuje sobie opinie chyba tym co pisze xD No już jestem pierwsza u jednej osoby na liście pojebanych osób, chociaż sama nie wiem czym tu się chwalić.
Do tego niedlugo czeka mnie zspowiedź (AAA!) Ta... po tym całym pół roku grzeszenia przyjdzie mi zrobić sobie rachunek sumienia i pewnie będę musiała przyznać sama przed sobą, że delikatnie mowiąc jestem niedorobioną chrześcijanką. No ale cóż... modlić się modle, wierzyć wierze. Do kościoła też chodzę. A to, że zdarzy mi się w ciagu jednego tygodnia popełnić wszystkie grzechy z dekalogu to już jest inna dyskusja.. :)