.

listopad przepadł.

wraz z zamianą 11ki na 12kę w prawym górnym roku zeszytu paskudny przewlekły niedowład mięśni mimicznych po prostu został uleczony. taniec w rytmie don't call my name ale chandra aleale chandra zamieniamy na dzwoneczki, saneczki, czerwone noski i pioseneczki z reklam kawy dżejkobs. jest bajecznie. w kuchni za chwile zapachną pierwsze pierniczki, do firan dopinamy filcowie aniołki, mama już stawia cały dom na nogi rozryranym na full last christmas. zaraz się zaczną bezkresne maratony przedreptane marketową alejką, coroczna dziecinna zabawa w spełnianie maleńkich marzeń.

idą święta.

i co z tego że piździ tak niemiłosiernie, że pociąg się spóźnia bite 2 godziny i że odkryłam ostatnio że po schodach na pst łatwiej zjechać na dupie aniżeli zbiec? pociąg przyjechał, odebrano mnie z samego peronu z entuzjazmem i wzruszeniem godnym wizyty papieża czy baracka obamy i zabrano wreszcie

do domu.

edit: acha, i jeszcze jedno - klikacje w głodne piesy!

http://szerlok.pl/nakarm_psa/

http://www.pustamiska.pl