Chciałabym nie oglądać się za siebie.
Bardzo.
Tymczasem jutro składam zeznania. Pół roku wszystko się ciągnie.
Chciałabym to już mieć za sobą, a to wszystko dopiero się zaczyna.
Czy się boję?
Boję. A nie powinnam.
Tylko, że czasem nie potrafię mieć stalowego tyłka i chciałabym uciec.
Jak najdalej.
Teraz wydaje mi się, że to jedyne wyjście.
Jedyne, co mnie trzyma to świadomość, że gdzieś musiałabym znowu zacząć od zera.
Nie wiem, co zrobię.