Ostatnia notka z Lea...
Po pięciu latach trzeba oddać klucze. A pomyśleć, że miałam marzenia, aspiracje, że wykupię to mieszkanie.
Ha... marzenia ścietej głowy, nawet nie stać mnie obecnie na jedzenie, bo przelewu z pracy jeszcze nie ma.
Siedzę w moim ulubionym miejscu, w kuchni pod oknem, patrzę na sąsiedni blok - tak jak zwykle... Ostatni taki widok.
Łzy cisną mi się do oczu, tak cholernie przyzwyczajam się do miejsc. Nawet jeżeli trzeba myć zęby nad wanną i 5 lat nie ma się telewizora. To wszystko nieważne, bo jest zachowanych tutaj tyle wspomnień... i wolność. Poczucie swobody.
Mieszkanie z Cysiem, to jak z siostrą. Bez stresów.... to też się skończyło. Niby zaczyna się coś nowego.
Nowi ludzie, mieszkanie w czterech. Ale szczerze? Chciałabym, żeby te 5 lat rozpoczęło się na nowo. W tym wypadku nie chcę innej opcji. Dlatego to takie smutne.
Pa, pa Lea. Może jeszcze kiedyś uda się tu wrócić, choć to wątpliwe. Żałuję, że mamy tak mało zdjeć z tego miejsca.
Ale milion wspomnień na pewno zostanie.
https://www.youtube.com/watch?v=N-OLHFb7jRc
"(...) lecz we mnie zostało coś z tamtych lat,
mój mały, intymny świat - gdy tak wspomninam ten miniony czas, wiem jedno, że
to nie poszło w las. Dużo bym dał, by przeżyć to znów - wehikuł czasu to byłby CUD" !