A może to jest tak, że człowiek szuka dziury w całym...
Bo jest dobrze, po prostu dobrze. A ja nie jestem do tego przyzwyczajona?
Choć myślę, że nie w tym tkwi problem. To chyba kwestia braku zaufania.
Chcę ufać, ale poprzednie sytuacje jakoś zmusiły mnie do rezerwy.
Zaangażować owszem, a później głowa mała bo stos pojebanych myśli.
Poza tym był dość dziwny czas ostatnimi dniami...
Dwa pogrzeby w ciągu jednego tygodnia i takie tam.
Co pokaże czas? Oby dobry scenariusz.