Plan na przyszłość? Brak planu.
Coś muszę wykombinować, bo został ostatni semestr studiów.
Będę dumnym, wykształconym bezrobotnym.
Nie łudzę się, że pięć lat ciężkiej pracy da mi jakąkolwiek perspektywę.
Gdyby tylko były pieniądze... w ciągu roku miałabym takie kwalifikacje, że
mogłabym spać spokojnie. Tymczasem?
Stara bieda.
Poza tym na razie jest dobrze, ale czy nie popełnię znowu tego samego błędu?
Czy znowu ktoś zniknie tak szybko jak się pojawił?
Zagadka sama z czasem się rozwiąże, jak wszystko.
Nic nie uplanujemy w tym kraju. Nie ma na to szans.
Nawet szczęście i spokój jest towarem deficytowym.
http://www.youtube.com/watch?v=Ef4T0b-_cNc
"Każdy z Was prowadzi mnie przez piekło. Do końca naszych dni musisz zostać ze mną.
Liczę na Ciebie, że zostaniesz ze mną. Gdy nie jest w jak w niebie, gdy jest ciemno..."
Bo podobno obiecuje się, że na dobre i złe. Niech te słowa mają jeszcze jakieś znaczenie w dzisiejszych czasach.