Długi dzień, długi tydzień.
Codziennie w pracy spędzam po 10 godzin, jedynie w piątek i sobotę będzie inaczej, a dodatkowo w ten weekend również nie odpocznę. Piątek zarezerowany na babską imprezę, natomiast w niedzielę znowu muszę jechać do Krakowa. Miałam nadzieję, że przedwczoraj uda mi się załatwić sprawy związane z mieszkaniem, ale niestety, niektórzy nie podchodzą do pewnych rzeczy poważnie i nie szanują cudzego czasu. Poczułam się niesprawiedliwie potraktowana, wszystko było ustalone, mój przyjazd miał być jedynie formalnością i okazją do zawarcia umowy, a okazało się, że nic nie jest pewne, że niczego jeszcze nie podpisujemy, bo okazałam się jedną z wielu kandydatek na lokatorkę, chociaż telefonicznie usłyszałam co innego. Nic zatem dziwnego, że wróciłam do Radomia w złym nastroju, że wczoraj miałam niezwykle ciężki dzień, a pewna kłótnia wcale nie pomogła mi w pokonaniu negatywnych emocji, wręcz przeciwnie - uwolniła wszystko to, co tłumię, co próbuję wyprzeć ze swoich myśli, bo wiem, że nie mam na to wpływu, więc skupiam się na pracy, na działaniu i na bliskich mi osobach.
Na szczęście dziś los się do mnie uśmiechnął. Nie dość, że w pracy idzie mi bardzo dobrze, to Marta w moim imieniu oglądała kolejne mieszkanie, które jest już prawie moje, dlatego w niedzielę znowu jadę do Krakowa, bo mam nadzieję, że tym razem wszystkie formalności zostaną załatwione, a ja będę mieć, gdzie mieszkać w Krakowie od stycznia. Trzymajcie kciuki, by tym razem poszło wszystko zgodnie z planem!
A tak przy okazji - czy poleci ktoś fajne sklepy z rzeczami do domu (pudełka, pościel, naczynia, etc.) w Radomiu? Poza home & you czy ikeą. Będę wdzięczna!
"Weź przykład z Darii, widać, że ta dziewczyna żyje" :)