Nie śpię od ponad 36 godzin, to były dwa intensywne dni. Część czasu poświęciłam oczywiście pracy, co raczej nikogo nie dziwi, ale przecież nie samymi obowiązkami człowiek żyje! Dlatego też wczorajszy wieczór spędziłam w towarzystwie Sandry i Pauliny, a po 20 się z nimi pożegnałam, by z Karolem iść na Noc Igrzysk Śmierci. Szczerze mówiąc, niezbyt przepadam za tego typu produkcjami, ale muszę przyznać, że ta historia bardzo mi się spodobała, a filmy robią piorunujące wrażenie, szczególnie w niektórych momentach. Aż żałuję, że dopiero teraz udało mi się je zobaczyć. Zdecydowanie polecam!
Z maratonu wyszliśmy koło 7:30, więc ja od razu pojechałam do pracy - niewyspana, zła, zmarznięta i spragniona kawy. Cudem przetrwałam 5 godzin, a po pracy w końcu wybrałam laptopa i go kupiłam. Taki mały prezent od siebie dla siebie!
Teraz zamierzam zdrzemnąć się godzinkę, aby później nadrobić część zaległości.
Padam ze zmęczenia...
Najwyższy czas zacząć poszukiwania mieszkania w Krakowie!