Maniuś. Skończył zmoczony gdzieś w pracowni plastycznej wiosenną porą. W zasadzie nigdy nie był dokończony, co widać po koszuli na przykład, ale wstawiam go Wam, jako namiastkę swojej "sztuki".
Kocurki, nie wiem ile tu nic nie dodawałam, ale pewnie długo. Trzeba się przyzwyczajać, Kofal nie ma czasu na takie pierdoły. Podziwiajcie pozbawionego artyzmu Mańka. Przyszła płyta "Without You I'm Nothing"- w zasadzie już dość dawno, ale musiałam się pochwalić. Piękna i na pewno warta większej uwagi niż Maniuś.
Gramy w zielone!