Sierpień, sierpień, sierpień...
Jestem wielkim, nierozważnym leniem. Świadomie zbliżam sie bez pokory do pięćdziesiątki... to jest do pięćdziesiątej nieusprawiedliwionej godziny. Dwieście, Kofalku, dwieście od razu!
Wypadałoby przeczytać Quo Vadis. Mam masę czasu w tygodniu, ale i tak nie wiem, kiedy się za to brać, bo jestem albo zmęczona, albo <udaję, że> się uczę. W weekendy nie mam ani czasu, ani siły, jeśli już by się ten czas znalazł.
Od razu każde oko -bystre czy nie- zauważy, że zmieniłam szablon. Wydaje mi się świeższy. Do końca nie odpowiadają mi tylko kolory linków, zbytnio się zlewają... hm, hm. Się pomyśli jeszcze. Zdjęcia na ciemnym tle prezentują się znacznie lepiej, nie sądzicie?