Pisałam tutaj bardzo dużo o swoim problemie, z czym nigdy nie wychodziłam publicznie. Ciężko było mi się przełamać, zeby to tutaj napisać, jednak to zrobiłam. I co? nawet kiedy próbuje wyjść z jedną z cięższych rzeczy, które są obecne w moim życiu, pierdolony internet staje naprzeciw mnie i kasuje wszystko, bez mozliwości żanego powrotu. Ale nie nie, gdybym nie podjęła znów tego o czym pisałam wczesniej, uświadczyłabym się w tym, ze nie potrafię sobie poradzic z tym problemem. Także, poraz drugi.
Zdjęcie wyraźne jak ja po tym weekendzie. Przez 3 dni wchodziło wszystko co tylko mogło, i nie powiem, bo wcale nie w małych ilościach. Ostatnie ćwiczenia były w czwartek, a dzisiaj jest co? Poniedziałek. Nie podoba mi się to i właśnie zamierzam się otworzyć publicznie, czego nigdy nie robiłam. Zwykle po takich wyrwach powracał do mojej psychiki stan " raz sobie pozwoliłaś, teraz mozesz wpierdalać za te wszystkie przetrzymane dni". Nie liczyło się to, ile nerwów straciłam, kiedy początkowo nie było widać efektów. Pracowałam i nie poddawałam się. Cięzko było mi odmawiać wiele wyjść ze znajomymi, jednak robiłam to. Młodość, młodością, lecz za bardzo zależało mi na tym, żeby pozbyć się tego co mnie męczy, przeszkadza i robi ze mnie inną osobę. Dostawałam bardzo dużo wsparcia do najbliższego, było dla mnie ważne, że we mnie wierzy, jednak cóż z tego, kiedy ja nie wierzyłam w siebie i pokusy brały górę. Jak było? Po trzymaniu diety, intensywnych ćwiczeniach nadchodził dzień, kiedy po prostu o tym zapominałam. Nie ważne było jak bardzo się wczesniej męczyłam. Jedno ' pozwolenie sobie' otwierało drzwi do niekończących się nadużywań. Potrafiłam spędzać dwie godziny przy lodówce i wpierdalać jak świnia bez najmniejszego opamiętania. Nie miałam na nic smaku, a za razem chciałam zjesc jak najwiecej. Nawet wtedy kiedy juz nie mogłam nic wiecej w siebie zmieścić, wpychałam więcej i więcej, i więcej. Moja psychika robiła wszystki wbrew mnie, wiedziała jak to się skończy , jednak nie przestawała. To nie był jeden głos "musisz zjeść", który pojawiał się i znikał. Nie potrafiłam zająć się normalnym życiem, bo w glowie było tylko jedno. Kiedy myslalam, ze zaspokoiłam głód, wracałam do pokoju, włączałam muzykę, zaczynałam z kimś rozmawiać i co? Po pięciu minutach wracało do mnie, że muszę zjeść coś jeszcze. Przez pierwsze dni towarzyszyła wszystkiemu myśl ' wejdzie, przetrawi się i wszystko bedzie jak wczesniej', z dnia na dzień było coraz więcej tkanki i wstydu. Stałam się dla siebie fałszywą i tandetną osobą. Jedno z gorszych uczuć, kiedy nie możesz stanąć przed lustrem i powiedzieć, ze 'to własnie ja'. Okłamując siebie nie jest to możliwe, nie przejdzie przez usta, Brak dumy. Jest mi ciężko, bo meczę się z tym od ponad trzech lat, przeszłam około piętnastu efektów jojo i nie chcę poraz kolejny przez to przechodzić. Dlaczego potrafię szanowac innych ludzi, a nie potrafie uszanowac siebie? Staram się, pracuję nad sobą. Wydaje mi się, że się polepszam, staje się pewniejsza siebie, a to powinno wszystkiemu pomóc.Tym razem chcę być silna, chcę sobie poradzić. Wiem, że nie wzrósł mi apetyt, jednak potzebuje zapanowania nad swoją psychiką, która mimo braku głodu woła o jedzenie. To co było minęło, życie biegnie do przodu. Patrząc na to normalnym okiem, straciłam mniej, niż zyskałam. Nie chcę się oglądać i żałować tego, na co sobie pozwoliłam. Chcę innej myśli przewodniej. Wszystko musi być robione racjonalnie i z umiarem, tak jak było przed ponad 1,5 miesiąca. Nie mierzę, czy to mało czy dużo, jednak ja byłam szczęśliwa, że wszystko szło tak dobrze. Teraz jest mnie więcej, lecz muszę o tym zapomnieć i kontunuować to, co zaczęłam po powrocie z gór. Chcę się dobrze czuć w swoim ciele, nie chcę tego okropnego wstydu. Wierzę, że przez to co teraz napisałam, będzie mi łatwiej się utrzymać w zrównoważeniu. Jeśli dam radę z dzisiejszym dniem, uwierzę, że jednak potrafię, i jest coś ważniejszego, niż materialne pokusy - postanowienie i cel.
Only trust can help me