https://www.youtube.com/watch?v=GFQYaoiIFh8
Rozdział 2#
- Wchodź - mówi Klaus i wpuszcza mnie do naszego domu. Rozglądam się dookoła. Kiedy wyjeżdżałam był w remoncie. Teraz jest już w pełni wyposażony. Piękna kuchnia. Kominek, duży telewizor. Wszystko idealne. Mój brat pochyla się i mówi.
- Idź na górę, drugie drzwi na lewo to twój pokój. Moja aranżacja, mam nadzieję, że ci się spodoba. - zarzucam mu ręce na szyję i biegnę na górę. Wchodzę do pokoju, jest... nie mogę wykrztusić z siebie słowa. Jest...
- Podoba się? - słyszę głos mojego brata za sobą.
- Idealny- mówię zachwycona. Klaus kładzie na podłodze moją torbę.
- Szafa jest w pełni wyposażona. - uśmiecha się.
- Wiesz, że jesteś idealnym bratem? - pytam nawalona szczęściem.
- Tak- mówi, nie ma w tym odrobiny skromności, ale taki już jest. Zna swoją wartość. - Umyj się . Ubierz coś luźnego i idziemy robić spaghetti. - wychodzi z pokoju. Ja ściągam ubrnia i rzucam na podłogę. Idę do łazienki. Zmywam z siebie bród 5 lat spędzonych w nienajlepszych warunkach, ale i tak tego nie żałuję. Wychodzę, wycieram się, idę do pokoju. Stoję przed szafą a moje mokre włosy układają się wzdłóż mojego kręgosłupa,. Ubieram niebieską bluzkę, czarne spodenki trampki w kolorze niebieskim. Mój brat zna mnie idealnie. Suszę włosy i schodzę na dół. Klaus już kroi mięso na spaghetti. Podchodzę do niego i myję listki bazylli.
- Jak było w tej Afrcye? Nie zaraziłaś się niczym? - słyszę kpinę w głosie Klausa. Wiem, że nigdy nie chciał, abym pojechała na misję.
- Było świetnie, bardzo mi to pomogło uporać się z... - głos mi się łamie.
- Ze śmiercią naszych rodziców, wiem. - mówi. Mój brat szybko się uporał z tragiczną śmiercią naszych rodzicó, albo przynajmniej świetnie udawał. Nigdy jednak nie powiedziałam mu, dlaczego tak naprawdę wyjeżdżam. Nie tylko po to by pomagać, nie tylko by uporać się ze śmiercią rodziców, było coś jeszcze.
- Tak. - mówię cicho.
- Wiesz, Neymar bardzo za tobą tęsknił, jak wyjechałaś. - uśmiecha się.
- Naprawde? - pytam.
- Tak, powiedz, powiedziałaś mu, że go kochałaś? - pyta i wyprowadza mnie tym kompletnie z równowagi. Powracam pamięcią do mojego wyjazdu.
- Nie wyjeżdżaj, Lui. - mówi Neymar.
- Neymar, muszę, nie radzę sobie ze śmiercią rodziców, to już dwa lata, a ja dalej jestem w rozsypce nie rozumiem tego, dlaczego to ja przeżyłam, nie rozumiem. - łzy puszczają się z moich oczu. chłopak obejmuje mnie mocno.
- Bo jesteś wyjątkowa- szepcze. - Jesteś kimś, kogo nigdy nie zapomnę. - odchyla się i patrzy mi prosto w oczy. Moje serce zaczyna bić zoraz szybciej. To jest ostatni moment by mu to powiedzieć.
- Neymar, muszę ci coś powiedzieć. - mówię.
- Tak? - pyta i uśmiecha się.
- Ja... - zaczynam ale ktoś podchodzi do nas, jest to ksiądz z misji.
- Chodź Luiza, nasz samolot zaraz odleci.
- Do zobaczenia Lui. - mówi Neymar i przytula mnie mocno.
- Do zobaczenia Neymar. - mówię i idę z księdzem. Kiedy przechodzę przez bramki po raz ostatni patrzę na Neymara i Klausa. Zauważam w ich oczach łzy, ale nie spływają tak mocno jak moje.
- Luiza? - pyta Klaus. - Pytałem o coś.
- Nie- mówię sucho. Wspomnienie mija tak szybko jak się pojawiło i pozostawia tylko gorzki smak żalu.
- Wiedziałem, gdybyś powiedziała, to Neymar inaczej by się zachowywał. - uśmiecha się.
- Heh, a u ciebie co się działo. ? - pytam.
- Nic ciekawego, poznawałem kobiety, zrywałem, z nimi, albo one ze mną, chodziłem do Neymara albo on do mnie, wiesz, kim jest teraz Neymar?- pyta Klaus.
- Dowiem się od niego.- uśmiecham się.
- Ale.... - mówi mój brat, ale ja nie pozwalam mu skończyć.
- Nie, Klaus, nie ma żadnych "ale" chce go poznać na nowo, jeżeli aż tak bardzo się zmienił.
1 godzinę później...
Nakrywamy do stołu, kiedy słyszymy dzwonek do drzwi.
- Idź otwórz. - mówię i poprawiam włosy.
- Czemu ja ? - pyta Klaus.
- Bo tak, ja nie mogę, niech wejdzie i niech go olśni. - śmieję się.
- Hah, nie zaleje go blask twojej chwały- kpi ze mnie Klaus. - Ale dobra, dobra, pójdę otworzyć, księżniczko. - mówi i wreszcie idzie otworzyć. Ja słyszę otwierające się drzwi. Biorę sok i kładę go na stole, strącam przy tym widelec. Kucam i podnoszę go.
- Lui? - słyszę głos Neymara, dawno nie słyszany. Głos, dla którego moje serce biło szybciej. Wstaję i odwracam się i nie mogę uwierzyć w to co widzę.
--------------------------------------------------------------------------
Podoba się?
Dum dum dum, uwielbiam kończyć w takich momentach hyhyhyhyy, a wy uwielbiacie mnie za to, że kończę w takich właśnie mo mentach, c'nie? :*
Dobranoc <3