Neymarek we Wrocławiu klik
21.
Zamurowało mnie, nie wiedziałam co robić. W przypływie impulsu poszłam po cichutku do góry i zamknęłam się w jednym z pokoji gościnnych zostawiając małego na dole
*tym czasem na dole:*
- co cię do mnie sprowadza ? - zapytałam. Neymar nigdy nie wpadał do nas bez zapowiedzi
- a nie mam co ze sobą zrobić, już wariuję bez niej - żalił się
- ehh, przykro mi, chodź do salonu - zaproponowałam
- Davi cześć - powiedział - e... e a co to za dziecko? byłem lekko w szoku. U Caroliny był śliczny mały chłopczyk
- To... to jest mojej koleżanki synek, pilnuję go dzisiaj - wymyśliłam na poczekaniu
- aha, hej malutki - uśmiechnąłem się do niego a mały to odwzajemnił
- jak się nazywa - zapytałem
- nazywa? nazywa się Neymar - powiedziałam wymijająco
- o no proszę, mój imiennik, chodź do mnie - wziąłem małego na ręce. Był cudowy, jak go podniosłem poczułem coś dziwnego, jakby łączyła mnie z nim jakaś więź. Mały był taki uroczy, że nie chciałem go puścić. Miałem wrażenie jakby to była cząstka mnie. Carolina cały czas dziwnie się zachowywała
- ej, co jest? zapytałem
- a nie, nic - Neymar wyrwał mnie z zamyślenia
- jak nic ? przecież widzę jakoś dziwnie się denerwujesz
- wydaje ci się. po prostu nie wyspałam się - powiedziałam na odczepnego .
Neymar posiedział jeszcze chwilę i pobawił się z chłopcami a później poszedł.
- Elena!? zawołałam - możesz zejść, już sobie poszedł
- uff mało brakowało - poweidziałam gdy zeszłam
- noo i to bardzo
- co powiedziałaś o dziecku ? z tego wszystkiego nie zdążyłam go zabrać
- a że pilnuję synka koleżanki
- aha, to dobrze - zaśmiałam się, ale w głębi duszy rozpaczałam. Neymar był tak blisko ale mimo tego nie zobaczyłam go. Boże ! czemu jestem taka uparta ? przecierz nadal go kocham - z romyślania wyrwała mnie Carolina
- Ej, mała co jest ?
- nic, po prostu mi smutno. Neymar był tak blisko synka, a nawet nie wiedział kim dla niego jest
- przecierz wiesz, że w każdej chwili może się to zmenić, to zależy tylko od ciebie
- no tak ale boję się że jak mu znowu zaufam to on znowu mnie zrani
- ale bez ryzyka nie ma szczęścia. Jeżeli nadal coś do niego czujesz to zrób w końcu ten pierwszy krok i wyjdź z ukrycia - doradzała mi przyjaciółka
- po chwili namysłu odpowiedziałam jej - wiesz masz rację, nie mogę żyć w ciągłym ukryciu, chyba czas aby po wielu miesiącach nieszczęścia zaznać trochę radości
- no i to mi się podoba !
- to nie wszystko, postsnowiłam pójść do niego teraz
- to cudownie ! kochana trzymam kciuki
- dzięki
Ubrałam szybko Neymarzinha, wyjęłam wózek z samochodu i wsadziłam małego, odchodząc spojrzałam jeszcze w stronę Caro, posłała mi ciepły uśmiech. Droga dłużyła mi się niemiłosiernie, bardzo się bałam jego reakcji. W końcu doszłam. Brama była otwatra więc poszłam od razu do drzwi. Zadzwoniłam, ale nikt nie otwierał. Rozejżałam się po podwórku. Nigdzie nie było samochodu Neymara. No trudno, może po prostu nie jest nam pisane wrócić znowu do siebie?
Po chwili wróciałam do Caro
- i jak?
- nie było go - mówiłam smutnum głosem
- oo.. przykro mi, ale następnym razem się uda, zobaczysz
- nie uda się, nie będzie następnego razu. Może po prostu naam nie jest pisane być razem?
Posiedziałam u przyjaciółki jeszcze 2 godzinki i zaczęłam się zbierać bo robiło się ciemno. Podczas jazdy mały zasnął w samochodzie więc gdy dojechałam nie budziłam go już tylko położyłam ostrożnie do łóżeczka tak aby go nie obudzić. Później sama poszłam się umyć zjeść jakąś kolację i spać bo byłam zmęczona. Zdecydowanie za dużo wrażeń jak na jeden dzień.
22.
*5 lat później*
Przez te wszystkie lata często słyszałam o Neymarze w TV, nasz synek jest jego fanem, nawet nie wie ze to jego tata i raczej tak już pozostanie. W genach ma zamiłowanie do piłki nożnej, chodzi na dadatkowe zajęcia sportowe. Trener bardzo go chwali, mówi że jest niezwykle utalentowany,pytał czy mógł to po kimś odziedziczyć. Zaprzeczyłam bo przecierz nie powiem że po Neymarze - wyśmiałby mnie
*oczami Neymara*
Minęło już tyle lat a ja nadal nie mogę zapomnieć. Dzisiaj zaczynam nowy etap. Będę uczył dzieci grać w pilkę. w tym celu przeniosłem się do Guaruja, bo tam jest ośrodek w którym będę trenerem. Pewnie będzie to kolejne nudne zajęcie, bo co mogą potrafić pięciolatki?
Pierwszy dzień w pracy, rozpoczynam o 16 bo odbywa się to po południu
- dzień dobry - nazywam się Neymar i będę waszym nowym trenerem
- Dzieeeeń Dooobry - odpowiedziały chórem
- proszę abyście przedstawili sie po kolei. Dzieciaki mówiły swoje nazwiska aż przyszła kolej na ostatniego. Był to sliczny chłopczyk o ciemnych oczach. Właśnie tak wyobrażałem sobie swojego synka ehh.. gdybym tylko 5 lat temu zachował się inaczej to dziś te marzenia moglyby być prawdą.
- Jestem Neymar - powiedziłał. zamurowało mnie, nie dosyć ze taki podobny to imie jeszcze to samo. zobaczymy jak będzie grał. Trening sie rozpoczął. 3 godziny później dzieciaków zaczęli odbierać rodzice.
- przepraszam - krzyknąłem - chciałem z panią porozmawiać
- tak? - odpowiedziała, skądś znałem ten głos, był taki znajomy
- prze.... - byłem w szoku, to była ona ! moja Ell ! boże tyle lat.
- Elena? - nagle wszystkie uczucia wróciły
- Neymar.... a co.. co ty tutaj robisz? - była wyraźnie spięta
- jestem terenerem, boże tyle lat.. a ty co tutaj robisz?
- ja.. ja przyszam po... mamusiu! mamusiu! - nagle ktoś jej przerwał
- po synka - odpowiedziała, nie mogłem uwieżyć. Ona była matką. chłopiec zbliżył się do niej. - mamusiu to mój nowy trener - wskazał na mnie. Byłem w totalnym szoku to był ten chłopiec który tak mi mnie przypominał
- Elena... to to jest twój syn? - wydukałem zdenerwowany
- tak - opuściła głwę
- zaraz... zaraz.. ale przcie..rzz on ma 5 lat! właśnie tyle minęło od naszego rozstania
- Ney prosze nie wracajmy do tego - mówiła i zaczynała płakac
- czy.. czy to jest mój..? czy to jest nasz syn? - serce waliło mi jak młot pneumatyczny
- Tak, tak to twój syn!! - wykrzyczałam mu w twarz płacząc
- dlaczego? dlaczego mi nie powiedziałaś Cholera!? dlaczego? - krzyczałem
- dlaczego nie? byłam u ciebie i chciałam ci o wszystkim powiedzieć, byłam taka szczęśliwa, miałam w ręku zdjęcie, nie mogłam sie doczekać aby ci powiedzieć: zobacz! to nasze dziecko, będziesz tatusiem!!! tatusiem! rozumiesz?!
- to czemu nie powiedziałaś?
- bo gdy do ciebie przyszałam to pieprzyłeś się z tą blondyną!! a ja? ja się załamałam...
- ale dlaczego nigdy później o tym nie mówiłaś, nie poinformowałaś mnie?! - z oczu zaczęły lecieć mi łzy
- bo to była nauczka dla ciebie za to co mi zrbiłeś!!
- a Davi? pomyślałaś o nim? może chciał poznać brata ?! - zrobiło mi się żal na myśl, że Davi ma braciszka i nic o tym nie wie, a przecierz zawsze chciał mieć rodzeństwo
- chłpcy się znają i wiedzą, że są braćmi mają dobry kontakt
- czyli wszysy przede mną to ukrywali..? - płakałem jak dziecko
Byłem w szoku, przez tyle lat nie wiedziałem o istnieniu drugiego syna. Pewnie gdyby nie ten trening nigdy bym się nie dowiedział..
*oczami Eleny*
Dlaczego?..! Dlaczego on musiał być akurat tym trenerem. I znowu cały świat mi się wali. Neymar chce teraz utrzymywać kontakty z synem.
*miesiąc później*
Dogadują się coraz lepiej . Neymarzinho [czyt. Neymarzinio] powoli oswaja się z myślą że jego największy idol jest jego tatą, spędzają ze sobą dużo czasu. Neymar chce nadrobić z synkiem te 5 utraconych lat. Rówinież między nami jest coraz lepiej. Wyjaśniliśmy sobie przystkie nieporozumienia z przeszłości, znów jesteśmy przyjaciółmi. Kto wie, może w przyszłości jeszcze do siebie wrócimy? Nie ukrywam, że rozmawialiśmy już o tym, ale teraz najważniejszy jest nasz syn Neymarzinho, choć on już pokochał tatę bezgranicznie - jesteśmy jeszcze ostrożni. Być może wkrótce zamieszkamy razem....
THE END