I przybył. Oczekiwany, zapowiedziany. Czasem niechciany. Jest. Nowy Rok. Wraz z nim lepsza ja. Mam nadzieję.
Wokół mnie ludzie nie robią postanowień. Może i ja nie powinnam. Może tylko te "ciche" jak to KTOŚ ładnie określił. Lepiej się zaskoczyć miło, niż niemiło.
Zakupione karaoke zdziera gardło, poziomy dobijają. Irlandia nie chciała się poddać, a Słodkie, miłe życie wcale nie było takie słodkie i miłe. Jedank niezłą zabawę miałyśmy, śmiałysmy się i piwko rozluźniało gardła i fantazję na śpiewanie.
Sylwester - udany, roześmiany, babski i wytańczony. Moje nóżki nie były zadowolone, jednak wytrzymały i cierpiały ;)
Święta - rodzinne, ciepłe, chorowite ale wspaniałe. Bo z nimi. Z moją udaną i kochną rodzinką. Już tęsknie.
Czas tylko się ogarnąć, tylko gorzej... jak to zacząć?
Próbujesz zmieniać mnie,
Czy chcesz, bym udawał?
Z dnia na dzień, był innym kimiś?
Skąd nagle pomysł Twój...
Ne ten cały dramat,
ten cały bunt... i łzy?