Mam nowy cel. Cel to dobrze się przyłożyć do sesji i za pół roku mieć taki właśnie kolor. Pewnie lekko nierealne. Ale czas się postarać :D
Po cudownym pobycie w domku, z mamusią, tatusiem w odwiedzinach u dziadków, muszę wrócić tam gdzie trzeba myśleć co na obiad i gdzie każą się uczyć. Wiem, nie każą, ale trzeba spiąć dupkę, a to wcale nie jest takie fajne, bo WIELKI leniuch się odzywa.
Doszłam teraz do takiego momentu w życiu że wiem że jest mi dobrze. Ze sobą i ze wszystkimi wokół. Mam czasem chęć do czegoś innego, ale wiem, że to na razie nie jest możliwe. Staram się cieszyć tym co mam i to co daje mi pod nos los. ;) Ostatnio przeczytałam, żeby po mału, małymi kroczkami dążyć do wyznaczonych celów, dlatego też będę się starała wszystkie trudności pokonać ;)
Rośnie mi uśmiech i spokój w duchu. ;)