Kiedyś nie zastanawiałam się czy jest mi dobrze tak jak jest. Czasem miałam w głowie tylko to żeby wszyscy byli szczęśliwi a ja mogę się zadowolić ich szczęściem. To czemu teraz nie umiem? Chyba dlatego, że wcale nie jest mi to obojętne. Może jakbym nie czuła się z tym źle, może gdybym nie czuła się z tym jak piąte koło u wozu, albo jak ktoś kto nie pasuje? Czuje się osądzana, czuje że nikt nie akcetpuje tego co robie. Chciałabym teraz ucieć gdzieś i się schować w takie miejsce gdzie mnie nikt nie znajdzie a ja sobie poczekam, aż w końcu mnie moje szczęście znajdzie. Nie czuje się dobrze gdy no TO się dzieje, a ja nie wiem o co chodzi. Czuje się jak zagubione dziecko w puszczy, szukające czegoś na siłe. Wiem, najlepiej przestać, najlepiej zatrzymać się i zobaczyć.
Pragnę uciec na wyspę,
na bezludną wyspę.
Gdzie nikogo nie ma
gdzie nie ma nikogo.
Gdzie będę sama, jedyna.
Kiedyś ktoś mi powiedział że poczuję się samotna w tłumie ludzi, którzy mnie otaczają. Teraz chyba nadszedł ten czas...