Na zdj. moja chrzestna z Mariką w wózku. Mały spacerek ;)
Oczywiście zdjęcie jeszcze z lata ;p
Obecnie z NIM jest zgoda, ale na alimenty będzie składane.
Chciałabym żeby córcia miała swojego tatę i jak on się postara to tak będzie, ale
nie mam do niego zaufania. On ma mi to za złe, że mu nie ufam itd.
Ale to silniejsze ode mnie... Serio. Co mam kłamać że mu ufam, wierzę i go uwielbiam for ever?!
Nie umiem, a po drugie nie zrobił czegoś wyjątkowego lub przełomowego,
bym zmieniła moje nastawienie od tak.
Ja tylko chciałabym żeby było inaczej, a żeby było lepiej też trzeba na to zapracować
(pieniądze na dziecko swoją drogą).
A jeśli mowa o kasie, to jeszcze z jego strony nie ma, stąd też decyzja o alimenty
(do tego nie zachowuje się jak pewniak).
Zamiast marzyć o tym, że kiedyś pan G. zmieni się na księcia z bajki, albo będzie nim ktoś inny... albo zamiast marzyć, że będziemy w pełni razem cieszyć się rodzinnie z naszego szczęścia... po prostu trzeba żyć TU TERAZ. Życie za bardzo jest zaskakujące i spontaniczne bym miała rozmyślać, czy doczekam się tego szczęścia. Trzeba się cieszyć czasem rzeczywistym. Dylektować się chwilami, które są. Cięższym stawić czoła. Mam koło siebie wspaniałą córeczkę i wiele motywacji by z dnia na dzień stawać się lepsza :)