chciałabym tak beztrosko trwać...tak jak wtedy, tam, w górach. niestety się nie da. smutne. najgorzej jest zacząć wątpić. a ja chyba powoli zaczynam. mój entuzjazm powoli zaczyna opadać. zaczynają wkraczać obawy. przecież zawsze wierzyłam, że się uda...a teraz zaczynam wątpić. cieszyłam się z tego wszystkiego i nie mogłam się doczekać. chciałam jak najszyciej, a im bliżej, tym bardziej nie wiem co mam zrobić. nie wiem gdzie dotrzeć. gdzie będzie lepiej? zbyt trudne decyzje. nie wiadomo gdzie będzie lepiej, a człowiek boi się sparzyć. i co teraz? dlaczego nikt nie może powiedzieć? jedno co wiem, to to, że muszę spróbować, chociaż się cholernie boję. i gdzieś tam...tam daleko na dnie jeszcze tli się ta nadzieja, że będzie dobrze. mam nadzieję, że niebawem dotrze ona spowrotem tam gdzie była i że znowu zacznę nią żyć.!
może to tylko taki dzień?
oby.