Witamy piąteczek po dłuuuugim tygodniu męczarni i nauki, pfpf. Dobrze jest, TERAZ. Ojejejej, takiego dnia nie miałam aż od... soboty dwa tygodnie temu. Tsatsa, hostel i te spraawy :>
Dzisiaj ogólnie sprawa wyglądała tak.. Szkoła skończyła się około 15, więc jak wróciłam do domu to zjadłam coś co leżało na kuchence, bodajże zupę. Nie wiem, pamiętam tylko że mi nie smakowała ._. potem oglądałam sobie Kocham.enter i rozmowy w toku ahhaahha, tak, zamuła.
ALE!
Zatelefonowała Kasia i powiedziała, że musimy uczcić to, że zdobyły drugie miejsce na zawodach w hokeja, YAAAAY <3 ogólnie super, wszystko happy, nie wiem o co chodzi, aż tu nagle pysio mówi, że będziemy to oblewać u Natalii. Więc jeszcze bardziej happy.
Z buta na Mysiadło, stamtąd do Jumpera po alkooo i popitalamy z powrotem na patronat! Parę szotów wystarczyło, żeby się wyluzować i pocisnąć beki. Ogólnie ta część wieczoru +1437583 punktów za dziwki (chinki) na obrazie w salonie i fruit ninja LIVE, lolool !
Potem na zewnątrz (po rozgrzaniu najlepieeej). Jakiś typek zakupił nam szluszluszluugensy i znowy HAPPY. Jeszcze dezodoranty na dobre fazy i meega. Poszłyśmy na placyk, ośmieszając się po drodze przy ludziach. Tam wielkie rozkminy, kłótnie, rozmowy, zamuły, fazy itp... Ogólnie spoko. Potem się pokomplikowało wszystko, bo wyszła DUŻA kłótnia, ale skończyło się na tym, że poszłam do Kasi. Zjadłyśmy ziemniaczaną papkę (miały być frytki) i ogrzałyśmy dupy. Do domciu wróciłam zaledwię parenaście minut temu. Jest mi cieplutko, ale czuję się strasznie.
GONNA BE ILL? NO THANKS! UGH
SONG OF EVENING :)
http://www.youtube.com/watch?v=tkXG4x4cyC8