Brak wielu zdjęć świadczy o dobrze wykorzystanym czasie.
Pogoda rozpieszcza aż nadto.
W piątek postanowiliśmy wybrać się nad jezioro. Rowerami.
Z jednej strony dla sportu, z drugiej - dla oszczędności.
Mapy Google pokazały fajną trasę.
Lasek, łąka, stawy, 19 km, 1h.
Taaaaa...
W 1/3 drogi okazało się, że brak jest przejazdu.
Kolejna trasa baaardzo okrężna.
(lub mój brak internetu w telefonie nie mógł załadować mapy w całości)
Postanowiliśmy zaryzykować i wjechać w las, który, jak się okazało, był zarośnięty i posiadał wiele powalonych przeszkód. Grzesiek złapał kapcia.
Gdyby nie rodzice, którzy przyjechali z nową dętką to nie wiem!
Dalsza droga poszła gładko. Trochę kąpieli i ryzykowny powrót, bo inną trasą i zupełnie na czuja.
Ile czasu nam to zajęło?
W jedną stronę 3h. Z powrotem godzinę krócej. Ale zdążyliśmy przed zachodem.
Zmęczeni i padnięci.
Jednak wypad uważam za udany. Oby więcej takich w te wakacje.