Zniknęło gdzieś kartę pamięci, FAK.
Na szczęście wszystko jest zgrane, wszystko na swoim miejscu, w cholernym, zacinającym się laptopie.
Ufff...
Zdjęcie dodawane w komputerze, przerobione na lapku - totalna różnica! Tandetnie to wygląda, co zrobiłam źle? Mimo wszystko uwielbiam je. Spontaniczna samotna sesja zdjęciowa z wyzwalaczem, bo pozostała ekipa się nie stawiła. Dobrze, że jednak się za to zabraliśmy, pamiątka jak nic!
Ile razy trzeba zacząć i przerwać, by w końcu kontynuować na stałe?
Bloga mimo wszystko nie usunę, bo to by znaczyło za bardzo od nowa.
I chyba nie miałoby najmniejszego sensu.
Idę biegać.