2016

mam taką nadzieję :)

a jak na razie pora na zasłużony odpoczynek. jestem z siebie dumna, wykrzesać z siebie 110 pro nie było łatwo, ale udało się i nawet ten czas tak szybko upłynął. jestem zadowolona.

a za tydzień o tej porze będę już oddychać krakowskim powietrzem, mam nadzieję czystszym niż nasze. zresztą nieważne jakim, ważne, że zobacze te moje duperelki wszytskie kochane <3 oczywiście jak to ja, już spakowana i przepakowana z milion razy, tysiące karteczek z notatkami coby niczego nie zapomnieć, nie pierwszy raz lecę, a stresu tyle co zawsze. ale najlepszą rzeczą będzie chyba łajfaj w samolocie <3 snapczacie nadchodzę :D

do tego czasu jednak jeszcze trochę wody musi upłynąć, przede mną jeszcze piątkowy trening, coś czuję, że Łukasz da nam porządnie w kość na ten nowy rok. ale ja się nie dam! mimo zaniedbania formy od hoho w sumie to nie pamiętam, dałam radę wspiąć się dziś na pobliską górkę :D ja nie żałuję, ale moje nogi i płuca tak. no cóż, tak się kończy lenistwo. ale koniec z tym, jak zaczęłam  w zeszłym roku, tak będę kontynuować nadal. amen.

meh, pora do spania, coby jutro znowu nie wylądać jak zombie w pracy.

nie jest za późno na to więc motywacji i wytrwałości w nowym roku! :)

buźka :*