co za tydzien~! myślałam, że nigdy się nie skonczy. ale był to chyba najlepszy w ostatnim czasie.
poniedzialekwtoreksrodaczwartek przeleciały w oka mgnieniu, wtorek na sprĺkkafe, było bardzo miło, miło rozmawiało się z norweżką i ze wszytkimi na tym samym poziomie :D tak, coś przyswoiłam, ale jak ze wszystkim trzeba trenowac, zeby uzyskać jakies efekty.
i najbardziej wyczekiwany dzien tygodnia, no w sumie dwa.
piątek zajęcia karate i crossfit. cudo. tyle ile z siebie wycisnęłam podczas tych 2 godzin to jakaś masakra.. suma mojej aktywności fizycznej z całego roku to pikus w porównaniu z tym. nieziemski wysiłek, połączony z dobrą muzyką i motywującymi krzykami. to jest to! takiej motywacji potrzebowałam. I już postanowione, treningi 3 razy w tygodniu - dam radę~!
a sobota.. hmm. Możesz STO LAT! dobra impreza, jeszcze lepsi ludzie!!
poranny widok przez okno na fiord, najlepszą rzeczą na świecie <3
co tu dużo mówić, z Nimi nie da się nudzić :)
ale co jak co, miło wrócić do swojego łóżka, ciepłej kołdry i zapachu palących się świeczek. tak przytulnie.
jednak dość tego dobrego, bierzemy się za siebie, poiedziałek, od jutra czas start i mam nadzieję kontynuacja przez najbliżesze X jednostki czasu.
trzeba znaleźć zajęcie na nadchodzące depresyjne dni, a ruch to chyba najlepsze wyjście z możliwych ^^
lepiej poźno, niż wcale.
B.