Kilka dni mnie nie było,
a wiele się zmieniło.
Jednak skrótem opowiem.
Środa. Tak ta środa.
Czarna środa.
Najgorszy dzień tygodnia.
"Do soboty muszą być oddane i podpisane."
Panika, złość, bezsilność. Koniec?
Znając mnie pewnie by tak było...
Ale jest ktoś kto wyciąga mnie za fraki,
gdy zaczynam się topić w problemach.
Wystarczyła chwila rozmowy i było lepiej.
Dziękuję. Nigdy nie zapomnę.
No i tym sposobem od środy do soboty spałam
po 2h góra 3 ogarniając wszystko.
A to obiegówkę, nanoszenie poprawek poprawek.
Zdjęcia (robione w piątek o 19!) które
robił mi sąsiad i bardzo mu za to dziękuję.
Ba nawet do Krk miałam jechać jak była potrzeba.
W czwartek wróciłam do WG i byłam wszędzie.
Ogarniałam wszystko.
Ba szukałam zastępstwa na zlot!
Był armagedon.
W piątek poprawiłam jeszcze wszystkie literówki
głownie i inne takie istotne słowa.
Błędy językowe też naprawiałam.
I znowu nie sama <3
Dziękuję na kolanach! <3
Gdzie w sobotę można wydrukować
i oprawic prace od 8-9?
Jednak jest takie miejsc :D
Udało się!
No dobra ledwie żywa w sobotę co robię?
Idę na zlot.
Kiedyś powiedziałam ze napędzają mnie emocje.
I to jest prawda.
Przy dzieciakach czuje siłę.
Nawet jeśli powinnam być ledwie żywa.
Jest to zdumiewające.
Przekazanie dwójki zuchów.
Mianowania na podzastępowe
3 miejsce współzawodnictwa.
Cudnie!
Teraz czekam na termin obrony.
Powinien być wkrótce.
A później znowu jedziemy z nauką.
Odespałam. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Powinnam teraz ogarnąć dom i siebie.
Jako grzeczna dziewczynka tak właśnie zrobię.
I zjem obiadokolacja :3
A mówiłam, że jestem szczęśliwa?
Nie?
To mówię! Jestem SZCZĘŚLIWA.
10! <3