To też w Haselunne, po drodze nad jezioro były właśnie takie kozy. Tu ich za bardzo nie widać ale było nawet dużo a do tego jeszcze jelenie :) Karmiłam ich wszystkich listakami dębowymi.
Przed wczoraj mi sie śniło że w jakimś stawie hodowałam rybę która nazywała się Kamrat.
To nie był wesoły sen bo była zima i bałam się że Kamrat nie żyje i wołałam go: Kamrat, Kamrat. Smutne nie? (kamrat to po rusku towarzysz, wiem to z tv:P)
A przed kilka ostatnich dni, pod parapetem przy kompie siedział sobie pajączek z których się zaprzyjaźniłam i teraz jak mój tata go zabił to też mi źle jak nic nie siedzi koło mnie.
Za dużo mam kontaktu ze zwierzętami a może za mało. nie wiem.
[ Henryk uratowany!:D ]