Mimo, że masz w głowie milion myśli, słowa są zbyt ubogie by je wyrazić. Zamykasz w środku to co tak bardzo chcesz przekazać światu. Nienawidzę tego uczucia. </3 Jest równie nieprzyjemne, gdy wiem, że powinnam coś odpowiedzieć, ale coś mnie hamuje. Może to, że są ludzie, którzy nie potrafią zrozumieć. Dlatego wolę słuchać jak mówią inni. Przynajmniej oni mają poczucie zrozumienia. W końcu chyba fajnie jest mieć komu się wygadać, a w odpowiedzi dostać coś konkretniejszego niż "aha", "fajnie", "niefajnie".
Siedząc wczoraj ze wzrokiem wlepionym w sufit, zaczełam się zastanawiać czy nie robię jej krzywdy. Wmawiam jej niestworzone historie, żeby poczuła się lepiej. Zamiast powoli sprowadzać ją na ziemię, podtrzymuję ją w fikcji. Dlaczego? Przecież wiem, że to nie jest wyjście. Wiem, że kiedyś sama o tym się przekona. Wiem, że powie, że ślinienie się do plakatu jest głupie. A może tylko mi się tak wydaje? Może to jest trwalsze niż przypuszczam? Wiem tylko, że nie potrafię jej tym teraz złamać serca. Czasami fikcja to jedyna rzecz, która poddtrzymuje oddech. Kiedyś byłam taka sama. Teraz to wyłacznie zabawa i zalepienie popękanego serca. Bias Cię nigdy nie zostawi samej. Może dlatego, że nawet nie wie o Twoim istnieniu. W wyobraźni zawsze wszystko idealnie się układa. Pełna kontrola nad życiem. Stabilność.
Tak czy siak, taki uśmiech potrafi zmotywować. Chciałabym, żeby obok mnie stał ktoś, kto będzie uśmiachał się do mnie w taki sam sposób. Szczery, niewymuszony, bezinteresowny. Do tego czasu zadowolę się tym co widzę na zdjęciach. To dużo lepsze od udawania czegoś co nie ma przyszłości.
Żyjmy w fikcji nie zatracając rzeczywistości. Proszę. Wierzę, że przyjdzie czas, gdzie idol ze ściany pójdzie w odstawkę dla kogoś wartego uwagi. Plakat Cię nie przytuli. Chcę się tego trzymać.