Dopóki walczę, jestem zwyciezcą.
Wczoraj zaliczony dzień, dzisiaj też chcę. Chcieć to móc :)
Nareszcie koniec popierdolonego tygodnia... Dzisiaj aktywnością byłoby ćwiczenie na wf'ie , ale przez brzuch nie mogłam.. ;/ Jestem umówiona do lekarza dzisiaj. A tak.. poćwiczę w domu tyle, na ile pozwoli mi mój brzuch. Czyli porozciągam się.. Ostatnio jaram się gibkością. Chciałabym się składać jak kartka :> Do szpagata brakuje mi może 2 tygodni rozciągania, nie jest dużo. Z 15-20 cm. Chyba będę skakać po chacie jak go zrobię :p
Byćmoże pojadę wieczorem z chłopakiem do kina. Zwykle nie kupujemy nic do jedzenia, bo to strata siana. Tylko picie. Czyli dla mnie cola diet :) <3
Wszystko się układa. Radzę sobie. Jeszcze tylko załatwię karnet na siłownię i będzie słit.
Bilans z dziś:
Kawa 80 kcal
Danio light i jabłko 190 kcal
jakieś warzywa gotowane na obiad 150 kcal
owoce 110 kcal
kolacja też warzywna.. 180 kcal
trzy ostatnie pozycje napisałam tak orientacyjnie, bo dopiero wpół do trzeciej, a ja nie wiem co będę robiła przez resztę dnia. Nie wiem, czy będę miała czas gotować, czy zamienię niektóre punkty w bilansie na coś innego.. Zobaczymy. :)
Chudego ; *