"Często odnoszę wrażenie, że Homo Sapiens jest w trakcie wymierania. Widzę logikę tego stanu, jego oczywistość. Mówię sobie, że nasz gatunek zdąża powoli ku swemu końcowi. Nie chciałabym oczywiście ulec katastroficznym wizjom, ale mam prawo do swoich lęków.Ziemia. Ma 4,5 miliarda lat. Zgadzam się z Wami, że po przekroczeniu pewnej liczby, rzecz jest nawet trudna do wyobrażenia. Ale przysięgam, że są to liczby wzięte z encyklopedii i tak właśnie to wygląda. Ziemia istnieje od 4,5 miliarda lat. Czy to się komuś podoba, czy nie. Jeśli chodzi o ludzkość, ta istnieje dopieo od 2 milionów lat. Wydaje się dużo, ale tak naprawdę jest to dość śmieszna liczba w porównaniu z dinozaurami, które przecież żyły 140 milionów lat... Osobiście czuję wobec tego faktu respekt. Spośród różnych gatunków ludzi przetrwał tylko jeden. Nasz. Homo Sapiens. Jego historia, dziwna historia, ma swój początek w Afryce przed stu dwudziestu tysiącami lat. Niektórzy sądzą, że człowiek narodził się gdzie indziej. Na przykład w Azji, i nawet o wiele wcześniej. Jakkolwiek by było. To jest piękny wiek! Piękny wiek, aby wyginąć... Nie potrafię spojrzeć na to inaczej. Pewnego dnia po prostu nadejdzie nasza kolej. I czasami mam wrażenie, że to wyginięcie jest bliskie. Że naszemu gatunkowi niewiele już brakuje do śmierci. I chyba nie jestem jedyną, która tak sądzi. Oczywiście, być może jest we mnie trochę więcej obaw niż w innych. Jestem w posiadaniu informacji, których nikt więcej nie zna. Które nie mogą mnie uspokoić. Jednak jestem pewna, że są także inni, którzy czują tak samo jak ja, którzy się domyślają. To dziwne wrażenie, że dotarliśmy do kresu, do końca Historii. Że nie możemy iść już dalej. A nawet - że już przekroczyliśmy granicę. Ludzkość charakteryzuje wielki paradoks. Z jednej strony jest to gatunek, który najłatwiej przystosowuje sie do zmian zewnęstrznych, a jednocześnie jest najbardziej skłonny do autodestrukcji. Człowiek jest jednocześnie zdolny wynaleźć szczepionkę i zbudować Auschwitz. DHEA to prawdziwa bomba neutronowa. Pewnego dnia, jestem pewna, ktoś wnajdzie o jedną pigułkę za dużo. Chciałabym się mylić, chciałabym wierzyć, że się mylę, ale nic z tego. Przecież sa znaki. Po pierwsze, to wrażenie, że wszystkiego już spróbowaliśmy. Komunizmu, kapitalizmu, liberalizmu, socjalizmu, chrystianizmu, judaizmu, islamu, ateizmu... Wszystkiego. JUŻ WSZYSTKIEGO SPRÓBOWALIŚMY. I wiemy, że wszystko! zawsze się kończy. W kałuży krwi i lzach. Odwieczna masakra nas samych. Bo właśnie tacy jesteśmy. Taki jest Homo Sapiens. Niszczyciel. Superpredator - wobec świata i samego siebie. A więc, czy to nie w ten sposób doprowadzi do swego wyginięcia, kochanie? Nie mogę być jedyną, która tak myśli. No i cała reszta. Wirus - który zwycięża w walce z człowiekiem, Który za każdym razem staje się silniejszy i trudniejszy do zniweczenia. Dalej klimat, warstwa ozonowa, efekt cieplarniany, nadmierne zaludnienie, erozja gleb, coraz liczniejsze i coraz bardziej niszczycielskie katastrofy naturalne. Polityka w impasie, niezdolna zatrzymać nasze chylenie się ku upadkowi. Północ i Południe, które wcześniej czy później staną przeciw sobie... Co z tego, że jesteśmy mistrzami w dostosowywaniu się, bądźmy realistami, ponieważ szukamy gówna, to wreszcie skończymy w urządzeniu do utylizacji odpadów. A jeśli wreszcie - jak utrzymywali parę lat temu ci faceci w związku z kamieniem z Iorden - jesteśmy sami we wszechświecie, zatem mój eschatologiczny lęk jest jeszcze silniejszy. Ale to nie sprawia, że staje się mniej prawdopodobny, Piękna Istoto. Po dwóch milionach lat ewolucji Homo Sapiens byłby sam. Jedyna istota myśląca w ogromnym wszechświecie. Absolutny cud życia, czy też bezsensowny przypadek? Sprawdźcie. A potem, któregoś dnia... Zginie. Ciągle sam. Jak nos wetnięty w bogactwo nieskończoności. Wielkie marnotrawstwo. No właśnie, to mój eschatologiczny lęk. Często mam uczucie, że Homo sapiens jest w trakcie wymierania. Być może nadszedł czas, żeby natura przeszła w coś innego."