Krótki odpoczynek w pracy, a zatem może pora coś napisać?
Ciekawe jak koleje losu nas zaskakują. Nie szukając niczego, znajduję wszystko.
Jedno piwo, drugie piwo, zimno, siku, pyza głodna - pyza zła. I autobus o pół godziny za późno. Mokotowskie rejony.
Sprzeczka. Powrót do domu. Siku. Idziemy spać.
Ranek. Antresola trzeszczy, przytula się do mnie ta maruda :) i znowu jest okej.
"Nie chce mi się jechać rowerem do pracy" - "Mi też nie"
Wychodzimy, dziesięć minut za późno. Leeeeeńńńń.
"Daj łapkę, znowu się spóźnimy".
Ostatecznie w pracy o 17 minut za późno. Trudno :)
Ważne jest, aby to naprawić, a nie wyrzucić do kosza, kiedy warczymy na siebie "bo ja myślałam, że Ty chcesz zostać dłużej...".
Docieramy się - bo nie pozmywałeś, bo zrzuciłeś kota z antresoli, bo dźwągam jak zrobisz coś czego mi wcześniej nie wolno było robić.
Ale jest między nami to coś, co nawet "sąsiad pedofil" widzi: "A będzie ślub?" - "No będzie, będzie".
Jest też coś takiego, co mówi mi, że bez Ciebie życie to nie życie.
Zmieniłeś dla mnie kierunek wiatru, zawsze trzymasz mnie za rękę jak powiem, że się boję burzy.
Zawsze przytulasz, kiedy mam problem, mówiąc "pyziulka, paciorku mój".
To ma sens.
Dziękuję Ci!
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24