Oczami Camili
Obudził mnie głos,bardziej krzyk matki z dołu,nie znosze gdy mnie ktoś budzi a ja bym chciała jescze sobie pospać.Leniwie podniosłąm sie z łóżka i powędrowałam do łazienki.Wziełam szybki prysznic i ubrałam czarne krótkie spodenki i czarną bokserkę, zrobiłam makijażi spiełam włosy w niedbałego koka. Gdy wyszłąm z łazienki odrazu w ocyz ruzciły mi sie walizki,no tak dzisiaj wyjeżdżam.Zbiegłam na dół po schodach i zobaczyłam moją mamę rzątająca sie po kuchni rozwaliłam sie na kanapie w salonie i zamknęłam oczy...
-Cześć córeczko-powiedział moja mama ze sztucznym usmiechem ze aż mi sie niedobrze zrobiło
-Cześć nie mów tak do mnie-powiedxizłam rozzłoszczona
-Dobrze tu masz śniadanie ja idę do Wojtka aha i pamietaj samolot masz o 13 wiec za..3 godziny-powiedziała stawiając talerz z kanapikami przedemną i wyszła z domu nie czekając na moja odpowiedź
No tak jak zwykle sama odkąd w naszym życiu pojawił sie ten palant (czyt.Wojtek) moja mama nie ma dla mnie czasu tylko Wojtek to Wojtek tamto i tak wkółko.Mnie sie juz nie spyta o to jak sie czuje a tym bradziej co czuje hmmm czuje złość nienawiść i smutek tak smutek nie miałam ojca i dalej nie mam czasami sie zastanawiam jakby to było gdyby mój tata tu był czy byłby jak matka czy może bardziej okazywał by mi uczucia...Byłą godzina 10:30 więc postanowiłam zobaczyć czy wszytko spakowałam,miałam wszystko wiec zniosłam walizkę na dół i znowu rozwaliłam sie na kanapie,przegladnęłam wsyztskie portale społecznościowe i włączyłam telewizor leciały jakieś telenowele masakra nienawidze ich tak samo jak Wojtka...wyłączyłam telewizor i poszłąm sie przejść do parku oczywiście wszedzie pełno par wszycy uśmiechcniecikolorowi ,ktoś sie gdzies śpieszył..usiadłma na łąwce i czas jakby sie zatrzymał myślałam nad moim życiemi nic nie wymyśliłam gdy sie otrzaslam zobaczyłamn na godzine była 11:30 poszłąm do domu ubrałam sie i wyszłam z odmu moja mama oczywisci sie nie porzegnała nawet głupiego sms nie mogła napisać.Miałam daleko na lotnisko zadzwoniłam po taksówke ktorea przyjechała po 15 minutach
-Gdzie panią zawieść-spytał miło kierowca
-Na lotnisko proszę-odpowiedziałam grzecznie
Na lotnisku byłam o 12:15 ,zapłaciłam taksówkarzowi i udałam sie na odprawe a o ogdzinie 12:35 już siedziałam w samolocie i czekałam aż wzbije sie w powietrze...Samolot ruszył a ja założyłam słuchawki i zamknęłam oczy i nawet nie wiem kiedy usnęłam.
_______________________________________________________________________
Więc dzisiaj dodaje jescze 1 rozdział prsze o komentarze jak sie wam podoba do następnego (moze pojawi sie jutro,nie obiecuje)