zabrali nam skrzydła już nie chucha nam wiatr
oderwano je
leżymy bez życia
bezwolni
tak chcemy polecieć
polecieć gdzieś w dal
nie spotkać tylu ludzi
nie patrzeć w komuś w twarz
nie musieć się uśmiechać
i sztucznie śmiać się przez łzy
ukrywaną rozpacz chcemy rodzielić smagnięciem wiatru
a paranoję zostawić na ziemi
strachy z cienia wynieść na słońce
i spalić je ostatnimi jesieni promieniami
liście uniesie wiatr
a my zostajemy