Estera:
Trzy dni. Za tyle dni będą tutaj wszyscy ludzie, których kocham a wśród nich tej najważniejszy. Czułam przyjemne ciepło na myśl o moim mężu. Mężu, jak to dziwnie brzmi. Jestem żoną od ponad tygodnia a nadal nie mogę oswoić się z tym określeniem. Jednak byłam szczęśliwa i chociaż w nocy nadal budziły mnie koszmary to teraz czułam się bezpieczna. Tutaj w swoim azylu nic mi nie groziło. Patrzyłam na horyzony, na spokojne morze, gdzieś w oddali co jakiś czas pojawiał się kuter rybacki i nic poza tym. Cisza!
Głaskałam delikatnie dłoń na której spoczywał delikatny pierścionek i obrączka. Decyzja rodem z wariatkowa bo przecież mogliśmy poczekać ale Neymar nie chciał. Widziałam w jego oczach tak ogromną radość a jednocześnie strach, jakby się bał,że znowu zniknę.Mogłam jedynie domyślać się co czuł w związku z tym co nas spotkało ale nigdy o tym nie mówił, ja zresztą też nie. Tamto zostawiłam za nami, nie chciałam tego roztrząsać, wspominać, pamiętać.
Cisza! Totalny błogostan! Zamknełam oczy i wciągnełam głęgoko powietrze, morska bryza przeplatająca się z zapachem kwiatów i plaży.Czy gdziekolwiek indziej może być lepiej niż w raju, moim raju?
Nagle ciszę i spokojne morze przerwał warkot jakby rozpadającego się ciągnika. Dzwiek stawał się coraz bardziej głośny. Otworzyłam oczy i spojrzałam na morze. Jak taran po jego tafli przedzierała się niewielka motorówka. Patrząc na to w jaki sposób jest sterowana byłam pewna,że ten kto ją prowadzi nie ma o tym pojęcia. Im bliżej była brzegu tym lepiej było słychać też dzikie, wysokie piski. Zerwałam się jak do pozaru bo motorówka zwierzała wprost na mnie. Ja dopiero co odzyskałam życie i nie dam się zabić.
Maszyna jak z prosy wypadła na brzeg zatrzymując się metr od palmy. Komuś chyba życie nie miłe. Nie widziałam nikogo na pokładzie i pomyślałam,że co się stało bo przecież słyszałam krzyki. Szybko podbiegłam w stronę łodzi ale zamin zdąrzyłam dobiec za pokładu wyłoniły się skołtunione głowy. Widać było,że są oszołomione sytuacją
- Jasna cholera jakbym chciała zginąc to bym skoczyła z dachu. Kobieto niektóre z nas mają dzieci - usłyszałam głos, który tak lubiłam.
- Wybacz Shak, naprawdę myślałam,że to hamulec a nie turbo przyśpieszenie - głos drugiej kobiety był również moim ulubionym
- To się Esti zdziwi, takie wejscie - Ant poprawiła włosy i otarła pot z czoła
- hahahaha no wygląda na zdziwioną - czwarta kobieta wyturlała się z łodzi i wskazała na mnie. Patrzyłam na cztery kobiety, które zawsze uważałam za rozsądne i opanowane a one tym czasem zachowywały się jak wariatki. Wszystkie wygrzebały się z maszyny i podbiegły do mnie głośno piszcząc. Byłam nie mniej oszołomiona niż one a nie wleciałam motorówką na plaże.
- Co Wy tutaj robicie?!- krzyknełam przytulając każdą z nich
- Jak to co? Panieński moja droga. Chłopaki mają swoją imprezkę a my swoją. Jest coś do drinków, muzyka się znajdzie tylko facetów brak- powiedziała Thaissa
- Powiem Ci Esti,że wariatka z Ciebie. Jak mogłaś pozwolić,żeby facet wybierał Ci suknię ślubną - Shakira jak zwykle nie przebierała w słowach
- Ufam mu. A teraz chodzcie, pokaże Wam dom - machnełam na dziewczyny obejmując jednocześnie Natalię
- A bagaże to co same przyjdą?- Antonella jak zwykle sprowadziła nas na ziemię
- Spokojnie poproszę gospodarza by się nimi zajął, chyba,że się boisz,że Ci kraby coś zwędzą?- zażartowałam
Dziewczyny nie przestawały gadać, jedna przez drugą się przekrzykiwała. Wszystkie jednocześnie wzdychały podziwiając piękno otoczenia.
W domu ku mojemu zaskoczeniu był nakryty stół dla nas wszystich. Spojrzałam na kobietę, która krzątała się po kuchni a ona tylko uśmiechała się podstepnie.
- Zadzwoniłam do niej wczoraj i uprzedziłam prosząc o dyskrecję. Chciałysmy Cię zaskoczyć - Natali przyznała się do spisku
- I udało się Wam to jak nikomu wcześniej, o mały włos a być zaparkowała w moim tyłku. To by było dopiero zaskoczenie - zaśmiałam się a reszta mi wtórowała.
Po obiedzie dziewczyny rozpoczeły szaleństwo. Zaczeły wyciągać z walizek butelki, ciuchy, sprzęt grający. Patrzyłam się i zastanawiałam czy te walizki mają wogóle dno. Shakira darła się na czałe gardło wyspiewując Waka waka.
- no co? tutaj nie grożą mi poparazzi więc mogę poszaleć. A Ty Estera wskakuj w to a ja idę zrobić nam drinki. Dzisiaj zpijemy się do nie przytomności a jutro będziemy się martwić tym co zaplanował Twój mąż, hahaha- Shak rzuciła we mnie cekinową szmatką. Niby była to sukienka ale bardziej przypominała bluzkę. Zeszta dziewczyn ubrała się podobnie i poszłyśmy nad basen. Wszystkie paplały jak nieprzytomne. To o dzieciach, to o facetach, to o plotkach z Barcelony. Kilka godzin póżniej alkohol delikatnie szumiał nam już w głowach. Thaissa chciała pośpiewać wiec odpaliłyśmy sprząt do karaoke i darłyśmy się jak dzieci.
- Dziewczyny przyjechali!- Natalia krzykneła a reszta klasneła w dłonie i wykonała dziki taniec radości
- Kto przyjechał? - zapytałam niesmiało bo one były nie przewidywalne
- Jak to kto? Najlepsza drużyna świata - chór męskich głosów rozległ się za moimi plecami a z domu wyszedł cały skład Barcelony z Neymarem na czele. Rzuciłam się biegiem w ich kierunki sciskając kolejno każdego z nich. Nawet nie zauważyłam jak łzy leją mi się z oczu.
- Kochanie co się stało?- zapytał Neymar kiedy w końcu Go dopadłam
- nic, jestem po prostu szczęsliwa - powiedziałam i mocno Go pocałowałam.
Impreza trwała do rana, śpiewy, tańce, zakłady i wygłupy nie miały końca.
Był to najlepszy wieczór panieński jaki mogłam sobie wyobrazić