Estera:
Podróż nie była długa, najpierw z lotniska zabrał nas nie duży samolot kierujący się w stronę Sycylii. Z lotniska pojechaliśmy do portu gdzie czakał na nas człowiek z niedużą łodza. Płyneliśmy jakieś pół godziny wpatrując się w taflę wody przed nami. Nagle gdzieś w oddali pojawił sią ląd, rzeczywiście wyspa nie była duża, jeśli można tak opisać powierzchnię wielkości Warszawy. Kiedy zacumowaliśmy czekała na nas kobieta ok 50tki.
- Witajcie, jestem Fernanda i bedą waszą gospodynią. Zapraszam do domu. Mój mąż Gustav wezmie bagaże - przewitała się z nami serdecznie a mezczyzna odok załadował walizki na jeepa. Plaża była piękna i czysta, wszędzie pełno palm, ptaków. Cisza i spokój. Na wyspie mieszkali tylko Oni. Mama wynajmowała im domek i opłacała opiekowanie się wyspą. Nikogo poza nami nie było. Byliśmy bezpieczni, z dala od zgiełku i fleszy aparatów. Mieliśmy pewność,że żaden paparazzo się nie pojawi bo był to teren prywatny. mogliśmy był totalnie swobodni.
- pieknie tutaj, prawda?- szepnełam cicho do Neymara, ktory tak jak ja był oczarowany widokami.
- Twoja mama nie mogła nam ofiarować nic piekniejszego. Tu jest niesamowicie- powiedział a w jego głosie wyraznie słychać było zachwyt.
Na miejscy okazało sie,że domek wcale nie był domkiem a pokażnym budynkiem z basenem, ogrodem pełnym kwiatów. Popatrzylismy z Neyem na siebie w szoku.
- moja mama zwariowała ale kocham ją za to - powiedziałam głośno i pobiegłam do środka. Kiedy otworzyłam drzwi ukazało mi się gustownie urządzone wnętrze, z holu szło się prosto do pokoju dziennego. Widać było tutaj rekę mojej mamy, wszystko było tak jak lubiłam. Subtelnie urządzone wnętrze, bez nachalności i przepychu. Byłam zachwycona. Podobnie zresztą jak mój chłopak.
- mąz zaniósł bagaże do sypialni a ja teraz pójdę przygotować obiad. Chyba,że jestem państwu do czegoś potrzebna - powiedziała nasza gospodyni i uśmiechneła się łagodnie.
- narazie nie, dziękujemy Pani bardzo - odpowiedziałam.
Kiedy zostaliśmy sami Neymar objął mnie mocno
- jestem najszczęsliwszym facetem na ziemi. Jestem w raju z ukochana kobieta. Niczego mi więcej nie potrzeba - szepnął mi do ucha wywołując dreszcz na mojej skórze
- tez jestem szczęsliwa - odpowiedziałam - idziemy zwiedzić?- dodałam z ciekawością dziecka. Nie musiałam czekać na odpowiedz bo Neymar złapał mnie za rekę i poszliśmy najpierw w stronę plaży.
Szlismy w ciszy.Kiedy po kilkunastu minutach spaceru i milczenia usiadłam Neymar był zaskoczony
- koniec zwiedzania?-zapytał
- nie kochanie ale pamiętaj,że stosunkowo nie dawno odzyskałam sprawnośc i jeszcze nie mam kondycji do kilometrowych spacerów - powiedziałam łagodnie nie chcąc Go zmartwić
- ok, w takim razie odpoczniemy sobie a wracać bedziesz niesiona na moich plecach, pasuje?- uśmiechnął się wesoło i zajął miejsce obok mnie przytulając od razu.
Wpatrywałam się w morze przed sobą nie mogąc uwierzyć,że tutaj jestem
- wiesz, jeszcze kilka miesięcy temu byłam przekonana,że nie zobaczę już słońca, nie usłyszę śpiewania ptaków, nie poczuję wiatru na policzkach ale nie bałam się tego. Najbardziej się bałam,że już Cię nie zobacze, że już nigdy nie usłyszę Twojego głosu, nie poczuję twoich dłoni, bicia serca. Kiedy tam mnie trzymali chciałam umrzeć i kiedy naprawdę tego zapragnełam wszystko do mnie wróciło. To jak się poznaliśmy, nasz pobyt w Brazylii, pierwszy mecz. I kiedy to wszystko sobie przypomniałam zapragnełam znowu tego doświadczyć. Musiałam żyć by Ci powiedzieć,że pamiętam jak Cię pokochałam, jaka byłam szczęsliwa. Miłośc do Ciebie i Twoja do mnie pozwoliła mi to przetrwać. Dziękuję Ci za to Neymar. Na pewno jeszcze koszmar bedzie wracał, chociażby w snach ale mając Ciebie obok wiem,że to przezyję. Dziękuję Ci, że pozwoliłes mi się kochać - powiedziałam patrząc mu w oczy, które z każdym mym słowej nabierały wilgoci aż w końcu poleciały z nich łzy. Neymar uśmiechał się i płakał.
- To ja Ci dziękuję,że się nie poddałaś i przepraszam Cię za wszystko co Cię spotkało przeze mnie. Ja sobie nigdy tego nie wybaczę ale będe każdego dnia starał się byś Ty mi wybaczyła. Kocham Cię i pragnę byś była szczęsliwa. nie pozwolę już nikomu Cię skrzywdzić. Nigdy! - teraz oboje płakaliśmy wtuleni w siebie.
- ok dosyć juz tych smutów. Teraz mamy się bawić, prawda?- przerwałam tą chwilę radosnym głosem
- prawda! Dlatego teraz zamierzam zrobić to- Neymar uśmiechnął się szeroko i złapał mnie w pasi przezycając sobie mnie przez ramię. Niósł mnie jak worek kartofli ale kiedy zorientowałam się jakie ma zamiery zaczełam głośno protestować. Nie miałam ochoty na kapiel w zimnym morzu.
- puszczaj mnie bo pożałujesz - krzyczałam uderzając Go pięściami po plecach. A on śmiał się tylko coraz głośniej wchodząc do wody. Nie miałam wyjścia, zacisnełam zęby przygotowując się na to,że zaraz mnie wrzuci do morza ale on zdjął mnie w placów i delikatnie postawił na dnie. Woda nie była wcale zimna, wręcz przeciwnie. Z lekkim szoku spojrzałam na Neya.
- no przeciez nie wrzucił bym swojej gwiazdy do zimnej wody, jeszcze byś mi się rozchorowała - powiedział za co dostał soczystego buziaka.
- Neymar zobacz!- krzyknełam mu niemal do ucha pokazując na morze
- co to?wieloryb?- zapytał
- nie, to delfiny. Ale piekne- w oddali co raz wyskakiwało kolejne zwierze hałasując radośnie. Teraz byłam pewna, trafiłam do raju. Gapiliśmy się tak długo aż delfiny odpłyneły.
- ok chodzmy. Głodny jestem. ciekawe co na obiad - przywołał mnie tymi słowami na ziemię. Tak jak powiedział wracałam niesiona przez niego chociaż mogłam wrócić o własnych siłach. Ale nie powiedziałam mu tego bo to zawsze była kolejna okazja by Go przytulić.
Obiad był doskonały, nasza gospodyni spisała się perfekcyjnie o czym głośno jej zakomunikowałam. Po obiedzie Fernanda poszła do swojego domku a my zostaliśmy sami.
Żadne z nas nie potrzebowało słów by przekazać drugiej osobie czego pragnie. Musieliśmy nadrobić ten zabrany czas...w sypialni.
Juz pod prysznicem nasze mokre ciała przylgneły do siebie. Jego dłonie delikatnie gładziły moje ciało jakby robił to pierwszy raz w życiu. Nie pozostawałam mu dłużna. Splecieni w miłosnym uścisku przeniesliśmy się do sypialni na ogromne łóżko.
I nie wychodziliśmy z niego do samego wieczora.
Oto i jest. Niezwykle łatwo pisało mi się ten rozdział. Zobaczymy jak bedzie z kolejnymi :) Zapraszam do komentowania