photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 28 PAŹDZIERNIKA 2014

C.D

Natalia:

Od kiedy mama Estery sprzedała dom nikt nie wiedział gdzie jest ani co się z nią dzieje. Podobnie było z Estera, nikt nic nie wiedział. Życie toczyło się dalej,kazdy z nas miał swoje obowiązki ale nasze życie nie było kompletne. Zarówno Ja jak i Rafa, Neymar i jego rodzice mieliśmy w sercach dziury, ktorych już nic nie było w stanie wypełnić. Czasami bywały takie wieczory, że wszyscy płakaliśmy wspominając, często zastanawiałam się czy moja przyjaciółka żyje ale nigdy nie ośmieliłam się tych pytań wypowiedzieć na głos. Przez pewnien okres szukałam ich, wiedziałam,że jej mama nadal jest czynna zawodowo, pare razy dzwoniłam ale nie odbierała. Odcieła nas zupełnie od siebie i córki. Neymar mówił,że to dla naszego i Estery dobra, że wszyscy byśmy cierpieli. Ale teraz nie cierpieliśmy mniej, niewiedza nas niszczyła i chociaz na zewnątrz wyglądało,że wszystko wróciło na własciwy tor to były tylko pozory, gra przed innymi. 

- Natalia jedziesz, ze mną do galerii? Muszę uzupełnić kosmetyki - z rozmyśleń wyrwał mnie głos Rafy. Spojrzała na mnie z uśmiechem ale zaraz spowazniała - Ty znowu się zastanawiasz?Nat nic nie możemy zrobić, taką decyzję podjeła jej mama - powiedziała smutno trzymając mnie za ręke. W jej oczach pojawiły się łzy

- Ale ja nie umiem się z tym pogodzić. To jest moja przyjaciółka, mam prawo wiedzieć. A co jeśli ona...- słowa uwięzły mi w gardle, nie byłam w stanie wypowiedzieć tego na głos

- Ona żyje. Gdyby było inaczej jej mama by nas powiadomiła

- Wiesz czasami mam wrażenie,że ją widze. Wchodze do sklepu i widze ją. Podbiegam wtedy i okazuje sięże to zupełnie inna dziewczyna. Czuje się jak by ona była duchem, wspomnieniem a nie istotą, która była ważną częścią mojego życia. Dlatego chciałabym by jej mama zadzwoniła, powiedziała cokolwiek, bym się przekonała,że nie oszalałam, że Estera naprawde istnieje a nie jest wspomnieniem. 

- Wiem, też czasami ją widzę. Oddałabym wszystko by zobaczyć jak wykłóca się z moim bratem

- widzisz my nie umiemy sobie z tym poradzić a co dopiero Neymar? Nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić co czuje.

- Ja też. - Rafa przytuliła mnie. Byłam wdzięczna Bogu,że ją mam, we dwie łatwiej było znosić to cierpienie. Kiedy już się doprowadziłyśmy do ładu postanowiłyśmy że jedziemy na ogromną porcję lodów. Głupie ale czasami pomagało na trochę. 

Po zakupach w drogerii znalazłyśmy kameralną kawiarenkę gdzie serwowali lody, obok nas siedziały dwie kobiety ok 40stki nikt poza tym. Zamówiłyśmy porcję lodów i w ciszy obserwowałysmy ludzi zza szyby. Tak skupiłam się na obserwowaniu,że nie słyszałam jak Raf mnie woła, wkońcy mną szarpneła i wyprowadziła mnie z transu. Spojrzałam na nią a ona robiła durnowate miny. Nie wiedziałam o co chodzi. Zirytowała się i wyciągneła telefon pisząc mi smsa. Po chwili dotarł do mnie: Posłuchaj o czym mówi ta kobieta obok. Albo oszalałam albo to o naszej Esterce! Spojrzałam zaskoczona na przyjaciółke z otwarta buzią jednocześnie wytęrzając słuch.

No mówię Ci to jakis cud. Lekarz codziennie przychodzi i nadal nie wierzy. Dziewczyna z dnia na dzień z rośliny wraca do świata żywych. Wczoraj pierwszy raz wstała i przeszła kilka kroków. To jest niesamowite. Ale jednak Bóg się nad nią zlitował. Taka młoda miałaby do końca życia wegetować? Cóż za niesprawiedliwość, nie dość,że ją porwano to jeszcze to. Niesamowite,że mogę być tego świadkiem, przeciez to cud. A jej matka, co za kobieta. Nigdy nie widziałam tyle siły w kobiecie. Ja bym się załamała a ona przez tyle miesięcy dawała radę. Nawet dom nowy kupiła by było corce łatwiej. 

Kobieta obok była tak zafascynowana tym co mówiła,że nie zauważyła nawet jak głośno mówi. Doskonale ją słyszałyśmy a ja z każdym jej zdaniem coraz bardziej byłam pewna,że mówi o mojej Esterce. 

Dobrze kochana ja się zbieram bo muszę do pracy. Mamy dziś z dziewczyną wyjść do ogrodu, prosi nas o to od tygodnia. Dziś ładna pogoda więc kolejny wielki krok przed nami. Pa kochana i do zobaczenia.

Zerwałam się na równe nogi i poleciałam za kobieta krzycząc jednoczesnie do Rafy by zapłaciła i mnie dogoniła. Musiałam dowiedziec się czy ta kobieta mówiła o Esterze. Śledzenie kobiety nie było trudne bo poruszała się autobusem. Podróż trwała 20 minut i ku naszemu zaskoczeniu kobieta wysiadła na przystanku w naszej dzielnicy. Kiedy zatrzymała się przed jednym z domów i  weszła na posesje nie mogłyśmy uwieżyć. Estera byc może od kilku miesięcy mieszkała kilka ulic od nas.

- Jeśli tutaj mieszka to udusze jej matkę gołymi rękami - powiedziałam zaciskając pięści

- To niesamowite - Rafa nie mogła uwiezyć w to co się dzieje. 

Stałyśmy przed domem do którego weszła śledzona przez nas kobieta i czekałyśmy. Wygladałyśmy dziwnie, obie z otwartymi buziami, stojące nieruchomo przed płotem i gapiące się w okna. Pierwszy patrol polici by nas zwinął. 

Mineło pół godziny ale nic się nie działo. 

- Dobra wiesz co Rafa, ja tam wchodze. Nie wytrzymam tego dłużej - powiedziałam w głos i nacisnełam guzik domofonu. Po chwili otworzyły się drzwi a w nich kobieta z kawiarni.

- Tak, słucham?- zapytała idac w nasza stronę

- Dzień dobry my do Pani architekt - powiedziałam szybko to co mi pierwsze wpadło do głowy

- Ale Pani nie ma w domu - kobieta wyrażnie była zaskoczona naszą wizytą

- Prosze Pani stoimy tutaj prawię godzinę i nikt nie wychodził więc mamy przynajmniej 90 % pewności,że nie mówi nam Pani prawdy

- ale o co chodzi? Kim Panie są? - kobieta yła coraz bardziej zdenerwowana i wtedy w drzwiach staneła mama Estery

- Pani Aniu co się .....- zapytała przerywając w połowie gdy nas zobaczyła. Patrzyła przez chwilę jak na jakieś przybyszy z kosmosu po czym powiedziała:- prosze je wpuścić - i ruszyła w naszym kierunku mijając się z pielęgniarką. Kiedy Stanełyśmy juz na wprost siebie nie mogłam uwieżyćże to ona. Byłam na nią wsciekła ale jedyną reakcją jaką byłam w stanie wykonać było rzucenie się kobiecie na szyję. Objeła mnie bez słowa mocno. Słyszałam,że zaczeła płakac. Kiedy wkońcy wróciłysmy do pierwotnych pozycji w jej oczach nie było widac tego bolu ktory widziałam ostatnio. 

- Nie było dnia bysmy nie myślały o Pani i Esterze. Codziennie płakałyśmy. Dzwoniłam tyle razy a teraz okazuje się,że byłyście kilka domów dalej. Gdyby nie Rafa i jej braki w kosmetykach pewnie nigdy byśmy Was nie znalazły. Dzieki Bogu pielęgniarka głośno mowi. Gdzie ona jest? To prawda,że chodzi? Mowi? - krzyczałam podekscytowana

- tak Natalio, moja córka wraca do zdrowia. Ta droga trwa juz od kilku miesięcy ale przed tygodniem nastapił gwałtowny zwrot akcji i zaczeła chodzić. Całkowicie odzyskała mowe i kontrolę nad własnym ciałem. Jedynie nogi sa trochę leniwe bo mięsnie zanikły ale pracujemy nad tym. Estera całe dnie trenuje. nie poddała się. Natalia wybacz mi,że straciłam wiarę. Chyba tylko ja nie wierzyłam,że moja córka wróci do zdrowia. Zabrałam ją w trosce o Was. Nie mogłabym znieść Waszego cierpienia patrząc na nią. Ona była jak roslina, bez życia. Postapiłam tak jak podpowiadało mi serce matki. Wybaczcie mi proszę - mama Estery płakała sciskając mi dłonie. nie miałam jej czego wybaczać bo wiedziałam,że robi wszystko w trosce o córkę i o nas. To było oczywiste chociaż nie potrafiliśmy się z tym pogodzić.

- możemy ją zobaczyć? - powiedziała radośnie Rafa. Mama Estery skineła głową i zaprosiła nas do środka. Serce waliło mi jak szalone a w gardle czułak jak rosnie mi balon. Nie mogłyśmy powstrzymać łez. 

- Estera jest w ogrodzie.- powiedziała wskazując na ogromne, szklane drzwi w salonie

- A czy ona nas pamięta?

- tak, oczywiście. Od kilku dni ciągle powtarza,że nie długo do Was przyjdzie o własnych siłach i zrobi Wam niespodziankę. Możesz mi nie uwierzyć ale planowałam do Was zadzwonić dziś i poinformować o wszystkim. Ale nie zdąrzyłam.

Wychodząc do ogrodu zobaczyłysmy nad basenem chudą sylwetkę Estery. Stała oparta o kule i śmiała się do pielęgniarki. Starsza kobieta nas dostrzegła, co skolei zarejestrowała Estera i powoli próbowała odwrócić się w naszą stronę. Jej ruchy były spokojne jakby się bała popełnić błąd. Kiedy nasze oczy się spotkały bez słowa ruszyłyśmy w swoim kierunku. Estera doskonale dawała sobie radę. Wpadłyśmy sobie we trzy w objęcia i zwyczajnie ryczałysmy. 

Komentarze

Junior iloveneymarjr Jakie wzruszające :'(
28/10/2014 12:49:19