Nie myśle. Bo wiem, że nic z tego nie wyniknie..
Zaczynam pisać i zatracać sie w wirze fantazji, hej hej!
Przepraszam to przecież nazywa sie ŻYCIE.
Byle by do jutra przecież jakoś to będzie, bo musi chyba, ze mnie predzej pociag przejedzie ew jakis czołg ;p
He he, naważniejsze jest aby potrafić śmiać sie z samej siebie nawet w takiej sytuacji jak ta.
Co mnie nie zabije to mnie wzmocni... Ale czuje ze powoli umiera jakas tam czesc mnie. Nazywa sie WRAŻLIWOŚĆ i ZAUFANIE.
Już nigdy nie bede taka jak kiedys
I nie mowcie ze bedzie dobrze. Nie wiecie jak to jest i nigdy sie nie dowiecie (nie zycze tego nikomu)