Otworzyła oczy. Słońce wyglądało zza gałęzi drzew. Czuła zaschnięte na policzkach łzy. W twarz wkłuwało się igliwie. Próbowała się otrząsnąć. Chciała sobie coś przypomnieć. Wiedziała, że coś jest nie tak. Normalny człowiek nie leży zupełnie sam w środku lasu. Czuła wielką lukę w pamięci. Bolała ją głowa. Nie wiedziała jak się tu znalazła ani co tu robi. Ostrożnie podniosła się z ziemi. Nagle cały świat przed jej oczami zawirował. Musiała oprzeć się o pobliskie drzewo, żeby nie upaść. Spojrzała na swoje ręce. Zaskoczyło ją to, co zobaczyła. Znajdowało się na nich pełno siniaków i zadrapań. Jakby biła się z kimś lub raczej ktoś ją szarpał. Łzy pociekły jej po policzkach. Dlaczego się tu znalazła? Co działo się z nią wcześniej? Dlaczego nic nie pamięta? Była bliska załamania. Nie umiała kontrolować płaczu. Miała nadzieję, że to się nie dzieje naprawdę. Chciała myśleć, że to tylko sen. Jak można nie wiedzieć co robiło się poprzedniego dnia? Przecież nie można tak nagle wszystkiego zapomnieć. To nie film, tylko życie. A ona nie pamiętała nawet swojego imienia. Nie wiedziała kim jest. Osunęła się na ziemię. Szczelnie objęła kolana ramionami i siedziała. Siedziała i płakała. W jej głowie nagle pojawił się obraz. Zupełnie znikąd. Krótka sytuacja. Ona często płakała. Codziennie tak siadała. Tak czuła się bezpieczna. To było zupełnie bez sensu. Nic nie trzymało się całości. Zbyt duże opakowanie puzzli a zbyt mało kawałków. Nie wiedziała co ma robić ani dokąd iść.