W pewnym momencie stało mi się niedobrze od tego, jak bardzo mało zrozumienia dostawałam. Jak bardzo moje zainteresowania, pasje były mieszane z błotem. Jak to, co mówiłam było ignorowane tylko po to, by za jakiś czas o to zapytać. Mdli mnie dalej.
Od tych kłamstw, obietnic, w które nawet nie jestem już w stanie wierzyć, bo zdaję sobie sprawę z tego jak to się ma skończyć.
Nie skupiam się jednak na tym. Zamiast tego lubuję się w długich, wiosennych spacerach, obserwuję naturę, odpoczywam. Pozwalam mojemu umysłowi i ciału odsapnąć od kolejnego niepowodzenia. I w międzyczasie coraz bardziej się przekonuję, że... Nie zawsze to musi tak wyglądać. Ludzie odchodzą, ludzie przychodzą. Teraz przyszła osoba dobra.
Wybrałam tego, który jest bardziej wilczy.