coś mi podpowiada
by wyruszyć w tamtą stronę,
gdzie nieskończone
zaczyna się.
Coś mnie ciągle woła
by nie pakować zbędnych słów
i rzeczy, czasu i snów
i ruszyć, tylko gdzie?
mapę ponoć w sobie mam
tylko u nóg kula
i kurz na powiekach
znów hamuje mnie.
znów tworzę to
sam
sobie winny
do końca.