jestem zła na siebie. jestem zła,że jestem taka słaba i nawina. Tak bardzo ufam.
Ja, łóżko i łzy. - pierwsze takie spotkanie w tym roku, niestety długo nie musiałam na to czekać,a miało być tak pięknie...miało nie wiać w oczy nam...miało być..sto lat,sto lat... ;(
Za ścianą matka. Nawet nie wie,jak bardzo teraz płaczę. Skąd ona może wiedzieć co czuję,oni nawet nie widzą,jak łzy mi lecą gdy siedzę obok... Jeśli ktoś ma mamę od serca,gdzie zawsze po ciężkim dniu może iść do niej i przytulić się,wypłakać,pogadać to serdecznie zazdroszczę. Ja tak nie mam. Byłaby tylko dumna z siebie,że się nie pomyliła co do niego. Miałabym wygadywane,po co mi to.
Ostatnio zdałam sobie na zajęciach sprawę,że ten mój płacz niemal na zawołanie, tak szybko emocjonalne reagowanie ma początki w przeszłości... całe dziecinstwo byłam sama w domu..całkiem sama...mając 6-7 lat siedziałąm w oknie i patrzyłam...pusty wzrok w jeden punkt, godzina za godziną mijała niemal codziennie, wzrok czy tata wraca z baru gdy mama miała popołudniową zmianę..nikt się mną nie interesował, a ja...? Płakałam,bałam się i słuchałam kłótni, widoki okropne...i ta cisza w domu,pustka...tylko ja , zdana sama na siebie,głodna... ;( przykre mam wspomnienia z dzieciństwa. Gdy słucham jak fajnie miałeś Ty,gdzie wyjeżdżaliście,jak spędzaliście niedziele...tak bardzo zazdroszczę,ja tego nigdy nie zaznałam...
Boję się samotności,że się pomylę co do wyborów życiowych,że zostanę sama.