Aloha, można by rzec, bo gorąc jak na hawajach.
Nie mam siły za wiele pisać. Dzisiaj nic ciekawego, wszystkie lekcje na dworze więc jakoś zleciało. A na zdj. ajm w mojej koszulce z fampirem wprost z Rumunii [taa, rodzice znowu w domu, koniec motocyklowego snu xD]
Pozatym, chyba wszystko gra jak Slashowa solówka w końcówce November Rain, czyli jest perfect. Bo wakacje, bo nie ma nauki, no i towarzysko chyba zaczyna też grać..Cieszę się, że są ludzie, któzy mi wybaczają, po tym co razem z nimi przeżyłam, albo przynajmniej starają się zrozumieć.
Lecę, bo zaraz się wtopie w dywan. Adios :D
Przepraszam nawet tu MMA