W moim domu ludzie mają tłuste włosy, brudne myśli i wilgotne krocza.
Jestem w cudzym, ale dobrze mi znanym łóżku. Ocieram się spazmatycznie o obleśnego grubasa. Nie robi to na nim żadnego wrażenia.
Zamykam usta i z przerażeniem stwierdzam, że plecami odwrócony w pomieszczeniu siedzi ojciec. Czerwony wstyd wstępuje na mą twarz.
Jedni śmierdzą wódką, inni papierosami, jeszcze inni rozpustą. Ja muszę wykorzystać swą niewiność i cnotliwość teraz - nie mogę zatrzymać na później. Leżę więc (tym razem na podłodze) obok jakiejś osoby, która obejmuje mnie ramieniem. Ojciec ciągle tu jest, dlatego tylko sie trzęsę (Czy aby na pewno jestem wystraszona?).
Gdzieś w ciemnych uliczkach zagubiony ksiądz z sześcioletnią blondynką pytają o drogę. Ich ślub odbędzie się niebawem. Tak bardzo chcę im pomóc. Kołdra nie daje ciepła.
Źle, źle, źle. Mąż nie wraca, dziecko leży odrzucone. Brat (który jest (b)OGNiem) przywołuje mnie do porządku, ciągnąc za włosy i unosząc moją głowę. Wyciągam zmęczoną rękę. Samoistnie zaciska się na pościeli. Drży lekko, a ja wpatruję się w nią ze zdziwieniem. Czy tak wygląda niesmak?
Bieg i szum morza. Z Leight słyszymy, jak wołają nas (tam jest Rand!) z dołu, więc schodzimy stromym zboczem. Piasek usuwa mi się spod stóp i nieomal się przewracam, ale umiem złapać swój pion. Czarnoskóry mężczyzna dzieli nas w pary. To mi się nie podoba.
Czy Tobie też ciasno w ogrodniczkach?
Zwrót głowy i papieros. Nie mogę dostać raka, bo mama się dowie, że palę. A pod zjeżdżalnią wymiociny i wystawiony język wisielca. Spokojnie, to tylko garść trawy.
Nie pisz, nie jedz, nie rysuj, nie udawaj, nie pytaj, nie śpij.
Co jest jawą, a co snem?
Ten papieros jest za słaby. Nagi prowadzi Ślepego. Czy Nagi może być imieniem? I chyba jestem kleptomanką, bo obca mi bransoletka parzy mój nadgarstek. (Rozpinam guziki ogrodniczek.)
Goofy zdradza swego przyjaciela, Myszka Minnie zdradza swego narzeczonego. I jeszcze marzenie - homoseksualna ryba rodzi jedną rybkę.
Zaś okres jest najlepsza antykoncepcją. To takie zabawne. Wspominam (pod późnym popołudniowym niebem zgniecionych kwiatów) zaśmiewając się do łez. Zmarznięte palce przylegają do łańcuchów huśtawki. Muszę kupić sobie rękawiczki.
Niech bogowie Wam błogoslawią.
Z poważaniem:
hela_z_wesela