Czekaliśmy na pierwsze we Wrocławiu lodowisko z tworzywa sztucznego...
Doczekaliśmy się. Na dodatek - ZA DARMO! (bo ferie)
W drodze na lodowisko towarzyszyła nam jedna myśl: "Jakie by nie było, warto pojeździć chociaż z pół godzinki, żeby poczuć jak to jest."
Na miejscu: Pojeździliśmy wzrokiem po "tafli" i łyżwiarzach, po czym zgodnie stwierdziliśmy, że nie opłaca się ubierać łyżew i pojechaliśmy na lodowisko z zamrożonej wody.
Ludzie na tym "lodowisku" przypominali bardziej zwiedzających muzeum, którzy szurają kapciami po podłodze.