Monday, I could wait till Tuesday
If I make up my mind
Wednesday would be fine, Thursday's on my mind
Friday'd give me time, Saturday could wait
But Sunday'd be too late
(Sting, Seven Days)
Powroty.
Żyję. I wracam, mam nadzieję, że już z regularną częstotliwością.
Oglądalam ostatnio nie wiadomo który już raz Śniadanie u Tiffany'ego. Uspokaja mnie. Końcowe sekwencje ze stojącą w strugach deszczu Audrey Hepburn nieustannie wywołują dreszcz. Smutno-słodki melancholijny sen wyciąga ku mnie rękę. Otępienie kusi swoim pozornym bezpieczeństwem. Mami mnie sztuczny świat, bez porażek, rozczarowań, ten mój prywatny senny świat. Gdzie wszystko jest idealne. Gdzie wszystko jest kłamstwem. Twoje nieistnienie i moja nieobecność.
Nadal mam swoja milosc. I nadal jest piekna.