no i jestem chora...
przyjechaliśmy do Emo koło 20:30. pierwsze co zrobiłam to bełt, później pod kołdre i zaczynamy impreze .
Impreza wyglądała tak- więcej flach niż osób, za mało popity, ale w sumie mi to rybka, bo i tak nie piłam z tym moim żołądkiem.
później 39 gorączki. próbowaliśmy iść w kimę ale się nie dało. co chwilę budziłam miśka (przepraszam skarbie;*)
a bo to musiał mnie przetransportować do łazienki, albo zamienić się ze mną miejscami, albo dać michę... ogólnie tragedia.
spaliśmy dwie godziny :/
teraz znów bełtanie, gorączka...
eh..
syskich przepraszam bardzo ;*
ale najbardziej to Ciebie kotQ, bo nie dałam Ci spać :(
ładuje się pod kołdrę bo znów mam dreszcze...
pamiętaj że bardzo bardzo Cię ten no ;* <3
i nie będę przepraszać, za to, że jestem szczęśliwa, bo nie czuję się winna temu, że dwie osoby potrafią dać sobie coś więcej niż awantury, zazdrość i wyrzuty...