Dnia 27.09.07 zdarzył się wypadek w którym zostały ranne 2 osoby .. i 2 zgineły .. w tym mój były .. :( :( Jego kolega zmarł na miejscu .. Maciej leżał w szpitalu jeszcze przez 2 dni.. w sobote zmarł w nocy .. Kto zawinił ?? pijany kierowca..? Czy też oni sami .. ?? Do dziś tego niewiadomo .. Wiedzieli że prowadzący jest w stanie nietrzeżwym.. a jednak wsiadli .. Z własnej głupoty ?? Niewiem .. :( :( ;( LEcz wiem napewno że jest mi go brak .. że nie daje sobie rady z tym wszystkim.. Cały czas myśle o nim.. i niewiem co mam zrobić ze sobą.. Znajomi mówią żebym żbyła chwilą bo niewiadomo kiedy będzie koniec..że wszystko będzie dobrze .. ale to nie prawda.Może z czasem będzie lepiej ale napewno nie tak jak kiedyś..Czuje się jakby ktoś wyrwał mi jakąś małą czasteczka z serca którą zajmował Maciej..
Był taki młody .. miał 18 lat .. Dlaczego to właśnie go spotkało ?? Miał takie plany na przyszłość..chciał zdać na prawko..skończyć szkołe ..itd. A teraz leży sam ...
Niezdąrzyłam się nawet z nim pożegnać , przprosić za to co powiedziałam..Nawet na pogrzebie nie potrafiłam wejśc do niego do kaplicy go pożegnać..Bałam się..
Ehh to wszystko jest takie okrutne..Przecież to niebyła jeszcze jego pora..
"Śpieszmy się kochać ludzi ..tak szybko odchodzą .."